Data: 2004-11-17 16:11:48
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Od: Andrzej Garapich <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow kropka pl a t...@t...zmyłka>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wed, 17 Nov 2004 15:52:07 +0100, "agi ( fghfgh )"
<a...@p...onet.pl> pisze:
>
>? A co z setkami drobnych sytuacji, kiedy czlowiek czuje sie upokorzony
>bo rodzice sie nie kochaja?
Znasz takie, kiedy wychodzi, że rodzice się nie kochają, choć
kochają dziecko? Bo mi trudno coś takiego wyobrazić. Nie kochanie
się rodziców nie oznacza od razu nienawiści i złośliwości.
Można się chyba nie kochać i nic więcej.
>Klotnie, obojetnosc, chlod, brak szacunku,
>niechec do partnera, urocze rozmówki przy stole 'kochajacej sie'
>rodziny...
Mówisz o rodzinie, która się nie kocha, czy o rodzinie,
która się nienawidzi. Bo IMHO to są różne sprawy.
>Wystarczy zreszta sam brak czulosci rodziców wobec siebie-
>uwazasz, ze dziecko widzac to i odczuwajac na codzien bedzie szczesliwe?
Myślę, że tak. Jest masa nieczułych rodziców, którzy jakoś
wychowują dzieci. Nie wiem, czy wychodzą z nich potem dzieci
nieumiejące kochać. Czułość nie oznacza miłości czy szacunku.
Jej brak nie jest aż takim brakiem, jak brak rodzica po prostu.
>Majac w domu atmosfere daleka od milosci?
Wystarczy, że w ogóle ma jakąś atmosferę czasami...
>Co do Twojego przykladu - jakos nie przypominam sobie, zeby zapraszanie
>kolegów, akademie, zadania dom. itd. byly dla mnie trauma. Normalna
>codziennosc, mniej lub bardziej przyjemna, tyle ze bez obecnosci
>drugiego rodzica. Bywalo, ze w ogole bez obecnosci zadnego- jakos moich
>nie ciagnelo na akademie szkolne, nawet kiedy byli razem.
Czasami trzeba było (np. dzień matki). To są naprawdę setki
drobnych, z pozoru niewidocznych sytuacji, kiedy trzeba
przyznać, że się ma de facto tylko jednego rodzica. karta
na obóz harcerski, gdzie wymagany jest podpis obojga. Poza tym
jeden rodzic czasami naprawdę nie ma czasu na jakieś wywiadówki:
"Czemu nie było ojca?" Bo nie mógł (miał prawo, naprawdę). "No to
czemu mama nei przyszła?". Ja wiem, ze tego nie powinno być. Tylko
co z tego. No i jeszcze jedna sprawa: po domu po prostu widać,
że nie ma w nim kobiety lub mężczyzny (przynajmniej ja to zauważam).
>Wiesz, mam nieprzyjemnosc byc obserwatorem rozpadajacej sie wlasnie
>rodziny z 4 dzieci, gdzie od 5 lat jest gra o zachowanie pozorów, bo
>dzieci...
Ojej, doskoanle wiemy, że każdy przypadek jest inny, czasami
wiemy, że inaczej się nie da. Nie wiem, jak jest w tej
rodzinie, o której piszesz (Bosz... jeśli spłodzili 4 dzieci,
to tam MUSZĄ byc jakies uczucia!). Wątek zboczył na te tematy
trochę przeze mnie (intencjonalnie), bo IMHO w ogóle się przy
takich dyskusjach nie bierze pod uwagę uczuć dzieci. Gdyby
część rozwodzących się wiedziała, co przeżywają dzieci, i naprawdę
je kochała, może postępowali by inaczej.
>Jednoczesnie na porzadku dziennym jest brak szacunku rodziców
>do siebie widoczny golym okiem mimo otoczki poprawnosci- stwierdzam, ze
>wzorzec dla dzieci stanowia 'doskonaly'. Fantastycznie ucza rozmowy,
>kompromisu, szacunku dla partnera, szacunku dla jego pogladów....
Nie znam tej rodziny. Wolalbym jednak mieć nawet takich rodziców
niż...
Poza tym: to też jest pewna szkoła życia. Udawac też trzeba
umieć. Nie zawsze przecież się jest wśró osób, którym mozna
ufać, którym można powiedzieć wszystko itp. W pracy też musisz
szereg rzeczy udawać przed innymi, szefem, są zawody, gdzie
udawanie jest wręcz istotą pracy. I co? Nie warto posiadać
takich umiejetności?
pozdrawiam serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|