Data: 2004-11-17 16:48:21
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Od: Andrzej Garapich <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow kropka pl a t...@t...zmyłka>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wed, 17 Nov 2004 15:31:59 +0100, "Karolina \"duszołap\" Matuszewska"
<g...@i...wytnij.pl> pisze:
>> A niby dlaczego??? Uwazasz, ze milosc do dziecka nie jest
>> wystarczajacym powodem, zeby byc dobrym rodzicem?
>
>Rodzicem dla dziecka oczywiście. Ale czy dobrym mężem dla matki dziecka?
> IMO nie musi być mężem, żeby być dobrym rodzicem; a z drugiej strony
>uważam, że lepszy brak męża, niż mąż byle jaki.
OK. A czy uważasz również, że lepszy brak ojca niż ojciec
bylejaki? Bo dla mnie to nie takie oczywiste.
[...]
>> A serio: ośmielam się twierdzić, że część kobiet
>> (fakt, niedoreprezentowanych na psr) chetnie zgodzilaby
>> sie na taki uklad. Ale ja sie nie znam na kobietach.
>
>Ja nie zgodziłabym się ani jako kobieta, ani jako dziecko (gdyby ktoś
>pytał dziecka i gdyby było już na tyle wygadane, żeby coś powiedzieć).
Ktos Cie pytał kiedyś? Mnie nigdy.
>Jako kobieta nie, bo uważam, że machnięte przypadkiem dziecko to
>zdecydowanie za mało to zbudowania związku i skoro facet mnie nie chce i
>ma być ze mną tylko dlatego, ze "tak wypada", to niech idzie w diabły.
Co to tego, co sądzisz jako kobieta, to masz pewnie pełną rację.
Masz szansę na poszukiwanie nowego TŻ. Jeśli to jest tylko to
"machnięte dziecko", to też nigdy się nie dowie, co łączyło
ich rodziców. A co w sytuacji kiedy dzieci mają kilka czy
kilkanaście lat, doświadczenia z normalnym domem, przekonanie,
że rodzice się kochają itd. też uznasz, że nie ma niczego złego
w rozwaleniu tego w diabły?
>Jako dziecko nie chciałabym żyć ze świadomością, że rodzice mieli szanse
>na szczęśliwe życie z wziązkach, w których kochaliby i byliby kochani, a
>wybrali pusty związek dla "mojego dobra".
Ooooo nie. Płodzenie dzieci jednak do czegoś zobowiązuje. Jeśli mieli
na tyle dojrzałości, żeby płodzić dzieci, powinni jakoś tego
konsekwencję ponieść. Dlaczefgo to ja mam ponosić konsekwencje
niefrasobliwości swoich rodziców?
>Hmm... Rozważamy sytuację, gdzie mężczyzna kocha swoją żonę i to z nią
>chce być, do kochanki czuł chwilowe pożadanie. Na pewno jest jakieś tam
>prawdopodonieństwo, że jeśli zostawi żonę i ożeni się z kochanką to
>wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie -- ale jakie jest to
>prawdopodobieństwo?
Pytanie, czy ma dzieci z żoną? To jest kluczowa kwestia w tym
wypadku.
>>>Karola (wielka przeciwniczka tzw. "dobra dziecka")
>>
>> Tyle że w takich sytuacjach nikt sie dziecka nie pyta o zdanie.
>> Tu jest problem...
>
>Nie zawsze można zapytać.
No więc można spytać takich, którzy już dziećmi nie są, ale
jakimś cudem wiedzą, co takie dziecko chciałoby powiedzieć.
pozdrawiam serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|