Data: 2003-02-25 12:29:44
Temat: Re: związek z obcokrajowcem
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Konrad <c...@N...gazeta.pl> napisał(a):
>
> > Moze zle zrozumialam, ale: poznales swoja dziewczyne przez internet, byles
> u
> > niej miesiac i od razu podjeliscie decyzje o slubie ?
> > Czy ona byla kiedykolwiek w PL ?
> > Bo jesli nie, to stwierdzam, ze odwazni jestescie.
>
> Dobrze zrozumiałaś... I też myślę, że to odważna decyzja, ale z drugiej
> strony większej pewności już mieć nie mogę.
Jako osoba, ktora rowniez zwiazana jest z cudzoziemcem (w tym 2 lata byl to
zwiazek na odleglosc), uwazam sie za osobe w pewnym sensie uprawniona do
wyrazenia swojego zdania.
> Ale i tak największą próbą dla naszego związku jest okres
> rozłąki, który małymi krokami dobiega końca... Bo jeśli nie byłaby to
> prawdziwa miłość, to zrezygnowalibyśmy już po miesiącu czekania.
I tu sie nie zgodze. Bywa, ze milosc na odleglosc powoduje, ze idealizujemy
ukochana osobe. Nie widzisz jej, kiedy ma totalnie zly humor, nie sprzeczacie
sie skarpetki rozwalone na podlodze, ani o to, ze za duzo pracujesz.
Kiedy ja spotykalam mojego TZ raz na miesiac (w najlepszym wypadku), takie
kwestie oczywiscie sie nie liczyly. ten czas byl przeznaczony "dla nas", nic
go nie macilo, a ja zastanawialam sie, dlaczego wszyscy sa tacy malostkowi,
podczas gdy my jestesmy ponad to.
I okazalo sie, ze to nie dwuletnia rozlaka byla proba - ale zamieszkanie w
jedym miescie i widywanie sie codziennie. Bo czasem ja sie potwornie czulam i
bym wszystkich pozabijala. Bo czasem jego bolal brzuch i nie chcial ze mna
gadac. Bo czasem on wolal siedziec z nosem w laptopie, niz ze mna rozmawiac.
I musielismy przerobic tez zwykle sytuacje - dla innych oczywiste - w tempie
ekspresowym. Dopiero wtedy zdecydowalismy sie *z cala odpowiedzialnoscia* na
slub.
> A co do niej, to nie była ona jeszcze nigdy w Polsce. I w sumie czasem tak
> sobie uważam, że to ona jest bardziej odważna niż ja... Bo, wracając nieco
> do głównego wątku dyskusji, ciężko jest komuś żyć w innym kraju, wśród ludzi
> zupełnie innych, mówiących innym językiem, mającym inne zwyczaje.
Odwaga czesto mylona jest z lekkomyslnoscia. I o ile odwaga mi imponuje, o
tyle lekkomyslnosc (zwlaszcza u doroslych ludzi) - zadziwia.
Trudno mi stwierdzic, czy Wasze zachowanie podchodzi bardziej pod odwage, czy
pod lekkomyslnosc...
Polska jest "krajem dla zaawansowanych" (z wiadomych Ci wzgledow), choc
rzeczywiscie dla osoby z Brazylii pewne rzeczy moga byc mniejszym szokiem niz
dla czlowieka z sytej zachodniej demokracji ;)
Nawet jesli pominiemy fakt, ze kogos nie zniecheci korupcja, bezrobocie i
"kolesiostwo", to pozostaje jednak jedzenie, klimat, mentalnosc - ktore dla
osoby z odleglego kraju moga (choc nie musza) okazac sie "nie do
przeskoczenia".
>
> Muszę jednak przyznać, że trochę się boję tego, że jej się tu nie spodoba.
> Wiadomo, zrobię wszystko, żeby czuła się dobrze w Polsce, ale są też inni
> ludzie, których ona może spotkać na ulicy. A do tego wszystkiego ona jest
> mulatką, a właściwie prawie murzynką, więc naprawdę nie wiem, jak
> zaakceptuje ją nasze społeczeństwo.
Juz samo zamieszkanie razem zmienia wiele miedzy ludzmi. Ale zamieszkanie
razem w nowym kraju, na innym kontynencie, bez znajomosci jezyka (jak z
perspektywa pracy ?) itp. itd. moze (choc nie musi) okazac sie zabojcze dla
Waszego zwiazku.
Moze staje sie malkontentka (Qwax, podaje Ci lapke, bracie ;)))) ), ale tak to
wlasnie - realistycznie - widze.
Nie rozumiem, skad ten pospiech ? Chyba jestes mlodym czlowiekiem
(studiujesz), moze lepiej niech narzeczona przyjedzie na 3 miesiace do Polski
(szkoda, ze sie zima skonczyla, to bylby test ekstremalny...) i wtedy
zobaczycie.
No, ale ja jestem staroswiecka i slub traktuje _bardzo_ powaznie.
IMO, w mojej sytuacji wieksza proba niz rozlaka stalo sie tzw. szare zycie.
Pozdrawiam,
Dunia - realistka
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|