Mnie kiedyś tak wizja zatakowała.....widelcem.
Znaczy jak Sąd mnie wysłał na obserwacje psychiatryczną do sprawy, na
6 tygodni, pewnego dnia przeżyłem coś co mi bezpośrednio zagroziło, a
mianowicie....
Przywieziono takiego jakiegoś dziadka w pozie chrystusowej, to
postawa ciała u schizofreników i taką zabiedzą twarzą, raczej biedną i
wywołującą sympatie, co mnie ucieszyło, bo pomyślałem- fajny dziadek.
I już nie będzie tego debila, co zawsze podczas obiadu konia walił, a
póżniej do wszystki biegał z łapami i chciał ściskać że przeprasza,
mnie to bawiło bo było paru kryminalistów grypsujących co chcieli mieć
żółe papiery, do momentu gdy wszystkim łyżeczki pokradł w nocy i w
kiblu schował, więc ja też miałem dość tego patanta z wizjami Bozi.
I jak dziadka spokoniutkiego zobaczyłem to pomyślałem- fajny
dziadek.
Fajny dziadek został położony do łóżeczka i tam sobie grzecznie leżał
i było naprawdę miło.
Gdy nagle słyszę tukut taki głuchy, od strony dziadka ten tukot
pochodził, więc podchodzę do łóżka dziadka i dziadek już nie był
fajnym dziadkiem, tylko z wizją Bozi na pysku dziwnie skoślawionym
dziadkiem , którychciał się widelcem ukrzyżować, czyli walił się nim w
krtań i gdy krew trysneła, globik się rzucił aby złapać widelec- nie
zdążyłem, dziadek wyskoczył z łóżka jak na sprężynie i wskoczył na
parapet i zaczął biegać po ścianie, pomyślałem tylko- co to kurwa
matriks- gdy ten się wywrócił w moim kierunku z widelcem w gaści i
mnie zwalił z nóg, zobaczyłem ryj skrzywiony nad sobą z syczącą się
pianą Bozi z pyska. Nagle coś poderwało już niefanego dziadka....

To był kolega Mucha, żołnierz co zachorował po powrocie z wojny i
przygniótł go swoim cielskiem ogromnym do podłogi i krzyczy- nie
utrzymam, kurwa....na jego kurwa wpadły pielęgniarki z chłopcami od
kaftana i dziadka pamiętam do samego końca mojego pobytu w kaftanie i
w pasach przywiązanego do łóżka, tak kończą Boziowizjonerzy.