Data: 2010-04-05 14:40:01
Temat: powiedzieć siebie
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-04-03 18:56, Chiron pisze:
Piotr napisał:
>> Pisząc o religijnym wyjaśnieniu złości, miałem na myśli następującą
>> sytuację: powiedziano mi na lekcji religii, że Bóg powiedział w 4
>> przykazaniu: czcij ojca i matkę swoją. Jednocześnie powiedziano mi, że
>> jeśli złamię to przykazanie, mogę pójść do spowiedzi, wyznać swój
>> grzech, wtedy jest łaska uświęcająca od Boga, grzech jest wybaczony i
>> mogę pójść do Komunii Św. zjednoczyć się z Jezusem. Mam czyste serce,
>> mam Boga w sercu. W relacji z jednym z moich rodziców doświadczam co
>> jakiś czas złości, jestem zbyt młody, żeby zawsze ją opanować, więc
>> zdarza mi się jakoś agresywnie odpowiedzieć, bez wyzwisk, ale na tyle
>> nieprzyjemnie, że rodzicowi jest przykro. Czuję wtedy utratę łaski
>> uświęcającej. Teraz do czasu następnej mszy w niedzielę (bo nie mam
>> jeszcze zwyczaju chodzić do kościoła w dni powszednie) jestem bez
>> łaski uświęcającej, w chwili gdy ją tracę jest coś właściwie bliskiego
>> rozpaczy. W niedzielę przystępuję co spowiedzi, ksiądz na mnie nie
>> krzyczy, mówi delikatnie, wybacza mi w imieniu Boga, Bóg mi odpuścił
>> grzech, jestem czysty od tamtego zachowania w złości. Nie ma tego,
>> wszystko od nowa. Radosny w łasce uświęcającej przystępuję do Komunii,
>> radosny wracam do domu mając w sercu Pana Jezusa, po czym za jakiś
>> niedługi czas przy obiedzie znów coś mnie bardzo złości w rodzicu,
>> jest to silniejsze od nakazu Boga, przegrywam.
>>
>> Być może jeszcze raz idę do spowiedzi w następną niedzielę, ale tamto
>> znów się powtarza, więc rezygnuję z praktyki kościelnej.
>>
>> To nie jest przykład na to, że to nie działa. To przykład na zbyt
>> łatwe wyjaśnianie złości wobec kogoś.
>>
>
> A gdzie tu masz w ogóle próbę wyjaśnienia złości - na dodatek zbyt
> łatwą? Przecież ani razu nie próbowałeś tej złości wyjaśnić.
>
> "po czym za jakiś
> niedługi czas przy obiedzie znów coś mnie bardzo złości w rodzicu, jest
> to silniejsze od nakazu Boga, przegrywam."
>
> Zastanów się może, czym wobec tego jest to, co jest silniejsze od nakazu
> Boga.
Nie powinienem tak ostro - agresywnie - Ci odpowiedzieć.
Niezależnie od tego, czy odpowiesz na ten post, czy nie, chciałbym
klarownie i spokojnie powiedzieć to, co być może chciałem Ci powiedzieć
poprzednio, ale z powodu gniewu i oporu, nie udało mi się.
Gniew w dziecku powstaje w relacji z rodzicem wtedy, gdy młody człowiek
chce powiedzieć prawdę - chce po prostu powiedzieć coś autentycznego -
lecz stawiany jest mu opór poprzez strach przed gwałtownym rodzicem.
Gwałtowność nie musi być wcale wielka i patologiczna. Jakiś szybszy,
nieskoordynowany ruch, nieoczekiwana reakcja. Złość może powstać wtedy,
kiedy blokowany jest autentyzm, wartki potok bezpośredniego wyrażenia się.
Siła wyrazu dorosłego przy sile wyrazu młodego człowieka jest jak siła
mastodonta.
Kiedy chcesz autentycznie się wyrazić, wartki potok przerwany jest przez
falę wyrazu (sprzeciwu? przerwania wypowiedzi? nerwowego poruszenia
się?) rodzica. Nadchodzi fala, która jest silniejsza, muszę się
zatrzymać, chcę iść dalej, ale muszę się zatrzymać, nie mogę się
wydostać. Siłowanie się powoduje złość.
Później ten opór już się koduje w Tobie - zanim powiesz coś, już czujesz
gniew, nawet nie wiesz dlaczego. Gniew, to wspomnienie oporu, jaki
został położony tamą Twojemu autentycznemu ,,ja". Czasem gniew jest tak
duży, że nie wiesz, co chciałbyś powiedzieć. Czując ból i palącą złość,
atakujesz rodzica, choć naprawdę chcesz atakować ten gniew.
Kiedy masz 10 - 11 lat /okres komunijny/ nie masz jeszcze takiej
świadomości badawczej, by zobaczyć czym to jest. By zobaczyć co się
dzieje naprawdę. Dostajesz natomiast drogę pewną - drogę świętą - od
dorosłych, która sprawę rozstrzyga dość prosto: złość jest grzechem.
Czcij ojca swego i matkę swoją. Złość jest grzechem, więc - myślisz -
trzeba ją stłumić. Na tym etapie nie jesteś jeszcze w stanie (ja nie
byłem) zrozumieć tych spraw, wierzysz i ufasz rozwiązaniu tych spraw
przez słowa Kościoła. One są podane jako absolutna prawda. Czy księża
mówią, co się naprawdę wtedy dzieje? Czym jest prawda w relacjach między
dziećmi a rodzicami?
|