Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.t
pi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "e-mailetk@" <e...@o...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Dylemat ... ?
Date: Wed, 10 Mar 2004 14:08:03 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 31
Message-ID: <c2n41m$7vf$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: aai95.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1078924151 8175 83.27.248.95 (10 Mar 2004 13:09:11 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 10 Mar 2004 13:09:11 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:55146
Ukryj nagłówki
Witam,
Niedawno prowadzałam burzliwą :) konwersację z koleżanką na taki oto temat:
czy małżeństwo powinno dawać szczęście czy też jest to bardziej umowa
pomiędzy dwojgiem osób mająca na celu wspólne radzenie sobie z trudami życia
i wychowaniem dzieci?
Oczywiście ideałem było by połączenie tych dwóch spraw jednak w życiu bywa
różnie.
Załóżmy że jeden z małżonków czuje się nieszczęśliwy w związku i myśli o
rozstaniu. Moje pytanie brzmi czy ma moralne prawo odejść rozbijając tym
samym rodzinę a co z tym idzie uniemożliwiając dziecku normalne dzieciństwo?
Nie chodzi tu o jakieś problemy w stylu zdrada, nałogi itp., bardziej o
zwyczajne wypalenie się uczucia pomiędzy małżonkami, brak pożądania, po
prostu koniec więzi.
Z jednej strony można wysunąć argumenty że nie ma moralnego prawa odejść -
ponieważ powzięło się zobowiązanie, urodziły się dzieci i osobiste potrzeby
emocjonalne powinny znaleźć się na drugim palnie, poza tym wspólny majątek i
tak dalej ... należy pogodzić się z obecnym stanem i żyć razem ale jak by
obok.
Z drugiej natomiast strony pojawia się pytanie czy można i warto żyć w takim
trochę zakłamanym układzie w którym zawsze czegoś będzie brakować?
Co sądzicie na ten temat?
pozdrawiam
e-mailetka@
P.S. przepraszam za zagmatwany tekst ale literat ze mnie kiepski :)
|