Data: 2004-03-10 13:08:03
Temat: Dylemat ... ?
Od: "e-mailetk@" <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam,
Niedawno prowadzałam burzliwą :) konwersację z koleżanką na taki oto temat:
czy małżeństwo powinno dawać szczęście czy też jest to bardziej umowa
pomiędzy dwojgiem osób mająca na celu wspólne radzenie sobie z trudami życia
i wychowaniem dzieci?
Oczywiście ideałem było by połączenie tych dwóch spraw jednak w życiu bywa
różnie.
Załóżmy że jeden z małżonków czuje się nieszczęśliwy w związku i myśli o
rozstaniu. Moje pytanie brzmi czy ma moralne prawo odejść rozbijając tym
samym rodzinę a co z tym idzie uniemożliwiając dziecku normalne dzieciństwo?
Nie chodzi tu o jakieś problemy w stylu zdrada, nałogi itp., bardziej o
zwyczajne wypalenie się uczucia pomiędzy małżonkami, brak pożądania, po
prostu koniec więzi.
Z jednej strony można wysunąć argumenty że nie ma moralnego prawa odejść -
ponieważ powzięło się zobowiązanie, urodziły się dzieci i osobiste potrzeby
emocjonalne powinny znaleźć się na drugim palnie, poza tym wspólny majątek i
tak dalej ... należy pogodzić się z obecnym stanem i żyć razem ale jak by
obok.
Z drugiej natomiast strony pojawia się pytanie czy można i warto żyć w takim
trochę zakłamanym układzie w którym zawsze czegoś będzie brakować?
Co sądzicie na ten temat?
pozdrawiam
e-mailetka@
P.S. przepraszam za zagmatwany tekst ale literat ze mnie kiepski :)
|