Data: 2010-07-16 19:15:56
Temat: Kiedy się rodzę?
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie mam woli w istnieniu. Jestem. To niezależne od mej woli. Ktoś powie:
możesz się zabić. Tak, ale dopiero za chwilę. W tym momencie żyję, w tym
momencie jestem bez swojej woli. Najpierw jestem, potem mogę się zabić,
nie na odwrót.
Niektórzy mówią mi: nie można tak stawiać sprawy, że jesteśmy bez swojej
woli. Wprawdzie to prawda, ale skoro przed narodzeniem nas nie było, to
jak mogliśmy zadecydować że będziemy. Z chwilą zaistnienia (narodzenia
się) powstaje wola.
Wtedy pytam siebie oraz ich: kiedy się narodziłem.
I dochodzę do wniosku, że moment narodzin jest umowny. Umownym
mechanicznym momentem jest chwila wyjmowania mnie z łona mojej Matki.
Zanim mnie wyjmowano, byłem już. Moment poczęcia też jest umowny. We
wszystkim tym jest ciągłość i nie ma wcale żadnej rzeczywistej granicy.
Jaki stąd wniosek? Naprawdę nie urodziłem się. Jestem od zawsze, bez
początku. To samo powinno mnie skłonić przy myśleniu odnośnie śmierci:
chwila obumarcia ciała i zaprzestania pracy mózgu jest momentem umownym.
Będę zawsze.
|