Data: 2010-05-15 13:27:01
Temat: Kto jest większą beznadzieją?
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wszystkich Świętych, msza na cmentarzu,
stoimy z rodziną przy grobie naszych bliskich.
Każdy cichy, zamyślony, poważny.
W ciemnych stonowanych kolorach ciepłej odzieży.
Z daleka widać, że idzie mój wujek, w połowie mszy.
A właściwie do drepcze za ciotką, tęgą i dumną Alicją.
Widać ich z daleka, bo ten mój wujaszek ma
czerwono-zielono-jasnoniebieska kurtkę.
Jak pieprzona ciota. Podleźli. Ciotka dumna, ma wszystkich gdzieś
a ten z hu*kowanym uśmieszkiem się wita.
Pytam się, czy nie było różowych kurtek, licowałaby jemu z twarzą,
a ten się uśmiecha, że mu Ala taką kupiła.
Nawet samochód ona prowadzi, a on siedzi z boku i się nie odzywa niepytany.
W domu to samo. Na gościnie u nich Ala czyni honory domu
a wujek kica do kuchni to po to, to po tamto.
Jak się odezwie, to go lekceważąco ucisza.
Pierwsza komenda zwykle jest ustna, potem tylko spojrzenie,
ew. uniesiona brew. A ciotka ma tą brew, normalnie jak drwal.
No i waży ze 120. Biceps ze 2 razy jak wujek.
Tyle razy się zastanawiam i nie mogę sie zdecydować,
kto jest u nich większą beznadzieją.
Jedno jest pewne, przy takich kobietach jak moja ciotka,
lub jak tutejsza Madzia i czy ta druga, facet może być
chyba tylko szmatą.
Piotrek
|