Data: 2010-05-15 18:52:32
Temat: Re: Kto jest większą beznadzieją?
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> Piotr pisze:
>
>> Tyle razy się zastanawiam i nie mogę sie zdecydować,
>> kto jest u nich większą beznadzieją.
>> Jedno jest pewne, przy takich kobietach jak moja ciotka,
>> lub jak tutejsza Madzia i czy ta druga, facet może być
>> chyba tylko szmatą.
>
> Wiesz, chyba zbyt pochopnie podchodzisz do oceniania innych. To nic
> nowego, co? ;)
Wiesz, chyba zbyt pochopnie oceniasz, że pochopnie oceniam innych. Ale
to nic nowego ;-)
>
> Mamy takie zaprzyjaźnione małżeństwo, w którym "podział ról" wygląda
> bardzo podobnie. Ona ciągle go sztorcuje, w żartach grozi rozwodem
> albo sugeruje, że nie jest szanowana, ciągle domagając się
> zaprzeczenia, że jest inaczej. Najlepsze, że robi to publicznie, przy
> innych, bardziej lub mniej zaprzyjaźnionych osobach. Wszystko to niby
> na żarty, niby kokieteryjnie, ale kiedy my z mężem to obserwujemy, to
> jesteśmy odrobinę zażenowani. Z początku kiedy ich poznaliśmy, nie
> bardzo wiedzieliśmy nawet, jak reagować. Teraz traktujemy to jako żart
> i się śmiejemy. Fakty są takie jednak, że ta kobieta maksymalnie
> rządzi swoją rodziną, dostarcza jej ogromne pokłady energii, bez
> której prawdopodobnie ten facet by sobie sam nie poradził. Ona
> zaprowadziła niemalże kult samej siebie w rodzinie, nawet ich małe
> dzieci, a zwłaszcza córka, nie bardzo liczą się ze zdaniem ojca, bo
> najważniejsza jest matka. Tak to wygląda z boku, jak jest w
> rzeczywistości i co im to daje? Prawdopodobnie obdarzają się tym,
> czego potrzebują, dobrali się idealnie. On trochę niezaradny
> potrzebuje dominującej kobiety (sam większość dzieciństwa spędził
> tylko z matką), a ona potrzebuje światła reflektorów, podziwu,
> publiczności. Jest niesamowicie żywotna i przebojowa. Potrafi ni stąd
> ni zowąd powiedzieć przy stole, jakie ma IQ, niby to na żarty, ale
> oczekuje podziwu i opadu szczęki. ;)
> Dla mnie jest zjawiskowa, ale lubię ją nawet.
>
> Ewa
Zjawiskowa to bardzo pozytywne określenie i w tym przypadku
dyskredytujesz nim trochę, a także swoim lubieniem jej zrównoważony
rozwój w związku i w ogóle chyba partnerstwo jako jego podstawę.
Dla mnie wygląda to tak, jakby jedno żerowało trochę na drugim,
w dodatku trwale wyniszczając drugą osobę, nawet jak potrafi się
ona jakoś zaadoptować do takiej sytuacji.
Mój wujaszek oferma też się śmieje czasem, ale chyba dla tego,
że nic innego już chyba jemu nie pozostało.
Piotrek
|