Data: 2002-02-20 22:57:03
Temat: Odp: Poddaje sie :-( (długie)
Od: "Mała" <m...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ja, na Twoim miejscu, zrobilabym "zebranie domowe" ze wszystkim
> doroslymi domownikami. Zapytalabym tescia i innych na spokojnie, czy
> maja mi cos do zarzucenia, co robie zle, itd. Powiedzialabym tez
> otwarcie, ze jest mi bardzo przykro i smutno, ze ukochani tesciowie
> tak mnie traktuja, - nie jestem odpowiedzialna ani za swoja chorobe,
> ani koniecznosc ciaglego prania po rota-wirusie, itd, itp. Zapytalabym
> co ja moge zrobic, by nie dochodzilo do konfliktow. (Moze jego drazni
> np. Twoj zapach perfum?) Pamietaj, by wszystko sobie dobrze
> zaplanowac, bo kazda zniewage mozesz obrocic na Twoja korzysc. Warto,
> by przedtem zjednac sobie tesciowa, by byla po Twojej stronie. Zapytaj
> ich tez, czy chca, abyscie sie wyprowadzili - od tego duzo zalezy...
> Jesli chca, abyscie dalej tam mieszkali, zapytaj, czy oczekuja od
> Ciebie jeszcze jakies pomocy.
Takie rozmowy, o ktorej piszesz moj maz przeprowadza przynajmniej raz w
miesiacu. Ostatnio tesciu wydusil z siebie, ze jego denerwuje jedynie, ze on
swoja rente musi oddawac na utrzymanie domu. No to maz na to, mowi mu
"jesli uwazasz, ze najwiecej pierzemy, myjemy sie itp., to powiedz, macie
placic tyle i tyle, ale przestan sie czepiac o kazda drobnostke" Takich
rozmow bylo wiele, ale zadnego efektu.
> Tak zaplanowana rozmowa musi osiagnac cel, jakim jest porozumienie
> sie, postanowienie poprawy obu stron. Ty mozesz pojsc na jakies
> ustepstwo (np. nie pierzesz w trakcie meczu lub jego drzemki) ale i
> tesc rowniez. Niestety, takie "zebranie" wymaga odrobiny checi, a ja
> nie wiem, czy Twoj tesc w ogole bylby zdolny do rozmowy, skoro tak Cie
> juz teraz traktuje.
Ja chyba nie bylabym zdolna. Stalam sie juz klebkiem nerwow. Zastanawiam
sie, czy dla uspokojenia atmosfery, nie powinnam przez jakis czas brac jakis
srodkow na uspokojenie. Tylko, ze nadal nocami karmie Olenke piersia, i nie
wiem czy moge. Popijanie naparu z melisy juz na mnie nie dziala.
Uwazam, ze sytuacja troche zmienilaby sie, jak ja przestalabym sie
denerwowac.
> Innym pomyslem moze byc tez zaprzyjaznienie sie z tesciem. Niech
> opowie o swoich zainteresowaniach, pokaze znaczki, czy zbiory
> numizmatyczne. Troszcz sie tez o niego, bo jesli jest chory, moze
> potrafisz mu pomoc?
Juz sie nie da. A poza tym, on sie niczym nie inetersuje. To prosty
czlowiek, ktory zyl tylko praca. Teraz jej nie ma :-(
> Jesli postawisz wszystko "na ostrzu noza", byc moze Twoj maz Ci tego
> nie daruje, no i dzieci nie beda miec dziadkow. I nawet jesli
> wyprowadzicie sie za pare tygodni, lepiej pozostac w zgodzie, z
> wyjasnionymi sprawami, w jako-takiej przyjazni...
TEz tak uwazam. Dlatego ciagle szukam rozwiazania. Nie wiem, na razie mam
przyznane pare groszy zasilku dla bezrobotnych. Przez pol roku. Przez ten
czas nie pojde do pracy. Latem siostra ma sie wyprowadzic. Moze cos sie
zmieni. Na razie poczekam na rozwoj sytuacji, chocbym ten czas miala
przeczekac u swojej mamy.
> Jesli tego nie zastosujesz, z roznych wzgledow, odradzam wszelkie
> asertywne "odzywki". Sadze, ze on tego nie zrozumie a i Ty sie
> "wypalisz" za chwile.
Najgorsze, ze ja juz mam jakas nerwice. Gdy tylko tesciu zaczyna cos do mnie
mowic, ja juz jestem wsciekla. Chyba pojde do lekarza po jakies
"uspokajacze".
> Wiesz, ja troche pracowalam ze starszymi ludzmi. Jednemu kiedys
> powiedzialam, ze "sobie *nie zycze* by do mnie wiecej w ten sposob
> mowi", a innej sie rozplakalam, jak sie do wszystkiego czepiala... Oba
> sposoby pomogly natychmiast!
Tez mialam kiedys przez miesiac pod opieka, naprawde upierdliwa i okropnie
czepialska starsza pania, przykuta do lozka. Ona czerpala radosc, widzac
moje lzy. Ja akurat rozbrolila moja milosc do zwierzat. Miala cztery psy, a
ja zawsze marzylam o wlasnym zwierzatku.:-)
> Mala trzymaj sie i szukaj intensywnie nowego gniazdka!
> pozdrowienia, magda
Tyle, ze to musialaby miec poparcie meza. On narazie stara sie, to wszystko
jakos ulozyc....
Mała
|