Data: 2002-09-09 07:57:28
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Oasy <u...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:alhhr0$d7g$...@n...onet.pl...
> Pięknie, to mamy połowę drogi za sobą, wiemy co zrobić żeby było dobrze.
Ale
przeważnie jak pytamy młodzież patologiczną dlaczego? co sie dzieje? to w
każdym przypadku słyszymy " rodzice nas nie rozumieją" "nie rozmawiają z
nami" "nasze zdanie sie nie liczy" myslą ,że jak gdzieś wyjde to musze
narozrabiać"
Pisałam kiedyś o przypadku pewnego chłopca syn mojej przyjaciółki...zaczynał
szkołe podst. od paska ...radość w domu ...koleżanka dumna , ciągle chwaląca
jakie to ona ma dzieci ,mądre ,układne ,dobrze wychowane itd... a tu ups
pewnego razu dowiaduje sie ,że jej syn wcale nie jest
taki...wagary...podejrzane towarzystwo ...w 6 klasie podst. juz kłopot jakas
przecisniety do nastepnej klasy...w 7 podobna sytuacja...ale brak
kwalifikacji do nastepnej klasy,pozostaje na nastepny rok...powodem
matematyka inni bardziej życzliwie podeszli do chłopca...przyjaciółka
przychodzi ze łzami w oczach pyta co ma robic ? on nie słucha co sie do
niego mówi .wzrusza tylko ramionami, nie pyskuje ale wolałaby .zeby cos
chociaż powiedział...Podejmuje decyzje przyslij go do mnie może coś sie da
zrobić i wierz mi dałam radę dotarłam do niego ale ? na samym początku nie
było to łatwe w koncu zaczełam go traktować jak równego sobie ...
po wizycie u mnie stwierdził w domu , że jestem fajna osobą i ,że będzie
chodził do mnie na matematykę i tak było:-) codziennie o godz. 17 był u mnie
...siedzieliśmy ,uczyliśmy sie oboje miedzy przerwami opowiadalismy sobie
wiele rzeczy :-) ja oczywiscie o tym jak to było gdy miałam tyle lat co
on...a tym samym wiele sie dowiedziałam ...dlaczego co sie dzieje...co jest
powodem jego niepowodzen...
Powiedział mi wtedy,że rodzice nie potrafią tak rozmawiać jak ja ,że oni
widzą tylko w nim geniusza a on wcale nie czuje sie na siłach przeskoczyć
tego...w między czasie doszło do spięcia ...tatus pan mgr w lotnictwie
...juz tak miał dosyć syna postawił mu ulitmatum w tą albo w tą ...brak
całkowity kontaktu ojca z synem ...doszlo do tego ,że spakował mu ciuchy i
kazał iść na swoje skoro ma tak postepować...chłopak wyszedł ze łzami /
matki wtedy nie było/ przyszla do mnie mowiac ,ze syna nie ma w domu co ona
ma teraz robić...chlopak poszedł na działki spać../ należy zaznaczyć,że
chłopiec bardzo dumny ale zagubiony/, po wielkich wyżeczeniach dotarłam do
niego i do rodziców, codziennie kładłam na szale swoje życie i tej
rodziny... już niekiedy czułam,że sama gdzieś umykam z własnego życia ale
wierz mi pragnełam by ta rodzina była na powrót szczęśliwa... / to moja
przyjaciółka nie mogłam jej zostawić/ ...
wiele można byłoby pisać co sie działo...kradzież w Hicie mimo ,ze
kieszonkowe dostawał ale koledzy chcieli spróbować jak to jest a on razem z
nimi...
wdrożyć w życie ? dotrzeć do swojego dziecka jak przyjaciel...powstrzymywać
sie od zbędnych komentarzy...nauczyć się samemu żyć i szanować człowieka jak
istotę żywą ,mającą uczucia, potrzeby i serce...tu dyskutujemy co jak kto
widzi z dzieckiem takim sposobem również można prowadzić dyskusje to wcale
nie jest trudne ...oczywiście w zależności do potrzeb i wieku dziecka ...
podam prosty przykład :-)
TŻ mówi
- kochanie wynieś śmieci
- za chwilke
- kochanie czy śmieci już wyniesione?
- jestem zajęty wyniose wieczorkiem
Matka lub ojciec mówi:-)
- synu wynieś smieci
- za chwile
- nie za chwile ,nie za chwile teraz masz to zrobić
- ojeju mamo / tato jestem zajęty
- zrobisz to pozniej a teraz idz zrób co ci każe
w większosci tak jest...jest wiele przykładów gdzie zachowanie takie same
dorosłego sie traktuje całkiem odmiennie niż własnego dziecka...
a przecież też może być zajęte , zmęczone...
Sandra
|