Zostały mi do utylizacji białka. W związku z tym wymyśliłam (odkrywszy
niewątpliwie Amerykę po raz 567.890,78) następujące ciasteczka:
2 biała
20 dkg cukru
10 dkg kruszonych migdałów
5 dkg mielonych orzechów laskowych (na dużych oczkach maszynki)
5 dkg mielonych orzechów włoskich (na małych oczkach - w razie potrzeby
trzeba ich będzie zestrzeć więcej)
pół tabliczki startej na małych oczkach czekolady
dwie kopiate łyżeczki ciemnego, gorzkiego kakao
sok z połowy cytryny
starta na dużych oczkach skórka z tejże cytryny

Ubiłam białka z cukrem na sztywno i wmieszałam resztę składników. Gdyby masa
była nazbyt lejąca można ją zagęścić większą iloscią orzechów zmielonych na
małych oczkach albo wiórkami kokosowymi, jeśli kto lubi... Na blasze
wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą wyłożyłam (rozsmarowałam)
masę i upiekłam ją przez 20 minut w nagrzanym do 200 st piekarniku (nagrzany
był wcześniej, bo piekłam tort i ciasteczka). Upieczoną, ale miękką wyjęłam
i pokroiłam nożem na kwadraty, zostawiwszy w blaszce, aż wystygnie.
Nie wiem, czy dotrzymałyby do gości, gdyby nie fakt, że zwalczam oponkę na
brzuchu i poduszeczki na biodrach...

Smacznego!

Margola


--
+++++++++++++++++++++++++
Margola Sularczyk
www.sularczyk.pl