Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "Iza" <i...@W...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.soc.dzieci.starsze
Subject: Problem z 17-latkiem
Date: Sat, 9 May 2009 08:06:35 +0000 (UTC)
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 45
Message-ID: <gu3dib$ift$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: localhost
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1241856395 18941 172.20.26.242 (9 May 2009 08:06:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 9 May 2009 08:06:35 +0000 (UTC)
X-User: iza-milska
X-Forwarded-For: 85.252.160.7
X-Remote-IP: localhost
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.dzieci.starsze:43724
Ukryj nagłówki
Cześć. Nie wiem czy pytam na dobrej grupie, mam nadzieję, że tak.
Mam 38 lat. 9 lat temu wyszłam za mąż za cudzoziemnca z polskimi korzeniami
(z Nowej Zelandii - byłam tam na kontrakcie). On miał syna z poprzedniego
małżeństwa, wtedy 8-letniego. Międzyczasie urodziłam dwójkę dzieci. Dzisiaj
dziewczynki mają po 8 i 9 lat. Mój mąż mówi po polsku, nasze dzieci także, są
dwujęzyczne. 3 miesiące temu przyjechaliśmy do Polski, być może na stałe,
oboje z mężem dostaliśmy dobrą propozycję tutaj. Dziewczynki poszły do
polskiej szkoły prywatnej i radzą sobie bardzo dobrze. Z chłopcem jest
problem, zresztą od początku był. Naprawdę traktuję go jak syna. Jego
biologiczna mama zostawiła go gdy miał 5 lat. Od kiedy go poznałam był zawsze
bardzo cichy, zamknięty w sobie. Nie sprawiał problemów wychowawczych, w
szkole uczył się na B, czyli chyba na czwórki wg polskich standardów, był
grzeczny, źle się do mnie, ani do nikogo nie odnosił, ale nigdy nie miał
kolegów, dziewczyny. Nie spotykał się nigdy ze znajomymi po szkole.
Przychodził prosto ze szkoły do domu i albo czytał, albo oglądał tv, grał na
komputerze, lub dużo czasu spędzał sam w ogrodzie na hamaku, czasem też
czytając. I tak przez cały czas. Mąż mówił mi, że zawsze taki był. Nie
ingerowałam, bo czułam, że i tak spotkała go krzywda przez biologiczną matkę
a poza tym nie wiedziałam za bardzo co robić a mąż mówił, że skoro nie ma
problemów w szkole, z prawem, nie obraca się w złym towarzystwie, to trzeba
mu dać spokój.
Po przyjeździe do Polski nic się nie zmieniło, ale widzę, że jest mu gorzej.
Może to też sprawa klimatu: w Nowej Zelandii, tam gdzie mieszkaliśmy, klimat
był umiarkowany przez cały rok właściwie ciepło. Mieliśmy dom z ogrodem.
Tutaj mamy duże, ale jednak tylko mieszkanie w nowym bloku. Wszystkie dzieci
mają własne obszerne pokoje, ale jemu chyba brakuje też ogrodu. I znowu cały
czas siedzi w domu. Nie wychodzi nigdzie. Czyta, ogląda i gra na komputerze.
Dorywczo pracuje przez internet tłumacząc z polskiego na angielski i
odwrotnie. Niedługo kończy 18 lat. Załatwiamy mu właśnie uznanie
nowozelandzkiej "matury" tutaj, żeby mógł studiować. Chce iść na informatykę
do jakieś prywatnej uczelni. Razem z mężem nie mamy wątpliwości, że jak
zacznie studia, to nic się nie zmieni. Po szkole będzie przychodził do domu,
nie będzie miał znajomych. Nie wiem co robić. Mąż mówi, że taka jego natura i
trzeba go zostawić w spokoju, bo już i tak na wszystko za późno i
skoncentrować się na naszych córkach a jemu po studiach kazać się wynieść z
domu i usamodzielnić. Ja mam mieszane uczucia. Po prostu nie wiem. Nie chcę
iść z nim do psychologa, zresztą w Nowej Zelandii byliśmy parę razy, ale on
nic nie chce mówić obcym.
Czy ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem? Co radzicie w takiej sytuacji
robić? Czy robić cokolwiek, czy odpuścić jak radzi mąż?
Pozdrawiam i przepraszam jeśli napisałam na niewłaściwą grupę.
Iza
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|