Data: 2009-05-09 08:37:18
Temat: Re: Problem z 17-latkiem
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iza" <i...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:gu3dib$ift$1@inews.gazeta.pl...
>
> Z chłopcem jest
> problem, zresztą od początku był. Naprawdę traktuję go jak syna. Jego
> biologiczna mama zostawiła go gdy miał 5 lat. Od kiedy go poznałam był
> zawsze
> bardzo cichy, zamknięty w sobie. Nie sprawiał problemów wychowawczych, w
> szkole uczył się na B, czyli chyba na czwórki wg polskich standardów, był
> grzeczny, źle się do mnie, ani do nikogo nie odnosił, ale nigdy nie miał
> kolegów, dziewczyny. Nie spotykał się nigdy ze znajomymi po szkole.
> Przychodził prosto ze szkoły do domu i albo czytał, albo oglądał tv, grał
> na
> komputerze, lub dużo czasu spędzał sam w ogrodzie na hamaku, czasem też
> czytając. I tak przez cały czas. Mąż mówił mi, że zawsze taki był. Nie
> ingerowałam, bo czułam, że i tak spotkała go krzywda przez biologiczną
> matkę
> a poza tym nie wiedziałam za bardzo co robić a mąż mówił, że skoro nie ma
> problemów w szkole, z prawem, nie obraca się w złym towarzystwie, to
> trzeba
> mu dać spokój.
> Po przyjeździe do Polski nic się nie zmieniło, ale widzę, że jest mu
> gorzej.
> Może to też sprawa klimatu: w Nowej Zelandii, tam gdzie mieszkaliśmy,
> klimat
> był umiarkowany przez cały rok właściwie ciepło. Mieliśmy dom z ogrodem.
> Tutaj mamy duże, ale jednak tylko mieszkanie w nowym bloku. Wszystkie
> dzieci
> mają własne obszerne pokoje, ale jemu chyba brakuje też ogrodu. I znowu
> cały
> czas siedzi w domu. Nie wychodzi nigdzie. Czyta, ogląda i gra na
> komputerze.
> Dorywczo pracuje przez internet tłumacząc z polskiego na angielski i
> odwrotnie. Niedługo kończy 18 lat. Załatwiamy mu właśnie uznanie
> nowozelandzkiej "matury" tutaj, żeby mógł studiować. Chce iść na
> informatykę
> do jakieś prywatnej uczelni. Razem z mężem nie mamy wątpliwości, że jak
> zacznie studia, to nic się nie zmieni. Po szkole będzie przychodził do
> domu,
> nie będzie miał znajomych. Nie wiem co robić. Mąż mówi, że taka jego
> natura i
> trzeba go zostawić w spokoju, bo już i tak na wszystko za późno i
> skoncentrować się na naszych córkach a jemu po studiach kazać się wynieść
> z
> domu i usamodzielnić. Ja mam mieszane uczucia. Po prostu nie wiem. Nie
> chcę
> iść z nim do psychologa, zresztą w Nowej Zelandii byliśmy parę razy, ale
> on
> nic nie chce mówić obcym.
> Czy ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem? Co radzicie w takiej sytuacji
> robić? Czy robić cokolwiek, czy odpuścić jak radzi mąż?
> Pozdrawiam i przepraszam jeśli napisałam na niewłaściwą grupę.
Wielu rodziców chciałoby mieć takie problematyczne dziecko ;-)
Właściwie w czym widzisz problem? Że nie spotyka się ze znajomymi? Nie
chodzi na dyskoteki? Nie ma dziewczyny? Może taka natura. Chce być
informatykiem, to może typowy egzemplarz chłopca z żabką w kieszeni ;-) Może
faktycznie trzeba dać mu spokój.
Czy oprócz tego, że nie wychodzi ze znajomymi (i że w nowym miejscu brakuje
mu ogrodu), są z nim jakieś problemy?
Agnieszka (nie wiem czy powinnam zacząć się martwić, mój 15-latek ma podobne
objawy)
|