Data: 2008-06-04 21:40:25
Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 4 Jun 2008 13:49:26 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
> On 2 Cze, 19:37, "i...@g...pl" <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Mon, 02 Jun 2008 19:22:14 +0200, Sky napisał(a):
>>
>>> Reszta to tylko bicie piany i słodko usypiający niewprawne umysły
>>> słowny obłok, snuty niczym "dymy kadzideł"...ot doskonale ma to kler
>>> przećwiczone, od grubo ponad tysiąca lat...
>>> Retoryka...to nie logika,
>>
>> Retoryka to umiejętność znajdowania odpowiednich argumentów "pod"
>> konkretnego rozmówcę. Nie każdy rozmówca przecież wymaga logicznych
>> argumentów. Niektórym rozmówcom wystarcza De Mallo ;-PPP
>>
>>> a logika to nie zdrowy rozsądek... ;)
>>
>> Logika to umiejętność rozumowego udowadniania tez nawet wykraczających poza
>> zdrowy rozsądek, przy cały czas zachowanej świadomości dochodzenia do
>> absurdu.
>> Każdą fałszywą tezę da się udowodnić logicznie. Równocześnie zachowując
>> zdrowy rozsądek.
>> O to oskarżasz kler?
>> To mu udowodnij tezę przeciwną do tej, którą on Tobie udowadnia :-D
>
> Ale czy NIC moze istniec?
Jak napisałam, każdy fałsz da się udowodnić, równocześnie zachowując
świadomość absurdu (czyli zdrowy rozsądek). Wystarczy tylko wyjść od
fałszywych założeń, a otrzymamay, co chcemy i dowód będzie przeprowadzony
poprawnie. Dowód można rozumieć jako implikację założenie->teza, w skrócie
Z->T (-> to symbol wynikania).
Dowód będzie poprawny (czyli implikacja będzie prawdziwa, czyli jej wartość
logiczna będzie równa jeden) w trzech przypadkach:
Z=0, T=0, więc (Z->T)=1
Z=0, T=1, więc (Z->T)=1
Z=1, T=1, więc (Z->T)=1
Widać tutaj, że aby udowodnic fałszywą tezę logicznie poprawnie, wystarczy
postąpić jak pokazuje przypadek pierwszy, czyli wyjść od fałszywego
założenia.
Dowodowi niczego logicznie zarzucic nie będzie można, a udowodnimy fałsz
:-)
Inna sprawa, jak Sky sobie dopasuje to fałszywe założenie, ale to juz jego
problem, mnie się nie chce mu pomagać z wiadomych względów :-)
> Skoro czegos nie ma to nie ma!
Oczywiście mówimy o istnieniu jako "zachodzeniu lub niezachodzeniu w danym
momencie pewnego zjawiska, które już kiedyś jednak zaszło"? - że się
upewnię...
A wiec tak może istnieć NIC :-)
Np Rzymianie w swoim systemie liczbowym nie znali zera - rozumując
dokładnie wg schematu, którym się kierujesz.
Zero (jako symbol stanu NIC) jednak się pojawiło, prawda? Było po prostu
potrzebne do wypełnienia palety sposobów pełnego oddania stanu
rzeczywistości, czyli do wyrażenia braku czegoś, czego w danym miejscu
oczekiwać by można.
> Czy moze
> istniec cos co jest NIESKONCZONE. Cos co z definicji jest
> nieogarnialne. Czy to znaczy ze wszechswiat jest tworem skonczonym,
> wszak jest dzielem Boga, i w tym kotekscie winien byc dzielem
> zamknietym. Trudno mniemac izby Bog w swojej doskonalosci czegos nie
> dokonczyl. Czy tez jest nieskonczony jak mowi nauka?
No jak to? ja uważam (n ie wiem, czy poprawnie, ale mnie to urządza), że
wszechświat ciągle się zmienia, jego ewolucja(!!!) trwa, ale wcale nie jest
bezkierunkowa, lecz ukierunkowana i nad tym czuwa Bóg, od samego początku,
kiedy zaczął tworzyc świat. Przeciez proces tworzenia nigdy sie nie
skończył....
A w ogóle to co ja, prorok jestem, że się mnie tak wszyscy uczepiliście
dzisiaj?
Głowa mnie już boli, kazaliście mi za dużo myślec i za dużo tłumaczyć ;-P
|