Data: 2006-03-28 09:10:50
Temat: Re: 14 latek, szczury i inne :-)
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lia" <i...@p...org> napisał w wiadomości
news:1cpzsgz7dvurc.dlg@iska.from.poznan...
> No ale pisze, ze chce czy rzeczywiście chce? Bo ostatnio to modne jest
> własnie chcenie rady, a potem zbijanie wszystkich rad zanim sie nawet
> spróbuje (założ hasło na Bios - eeeeeee, nieeeeee, bo i tak zapomnę).
> Tak staram się sprecyzowac u źródła ;>
ee, to chyba jednak nie ten typ.
Basia może i jojczy trochę akurat, moze i przyznaje się ze mycie naczyń to
nie jest ich ulubiony sport domowy, ale jaja ma kobieta. I IMO to jest dużo
bardziej godne szacunku niż automatyczny dryg mycia naczyń.
> Nie, to nie dziecko, któremu trzeba tyłek podcierać, podsuwac pod nos
> śniadanko i sprzątać po nim. W zakresie samoobsługi to chłop.
Ale w zakresie podejmowania decyzji i ustalania priorytetów to nadal
dzieciak. Dlatego często rzeczy nudne ale konieczne do wykonania spadają mu
w szufladkę - "bez sensu". Ciągle trzeba więc pilnować czy wszystko ma
poukładane jak należy i jak co - korygować.
BTW - tak czytam ten watek i zaczynam mieć podejrzenia, ze co poniektórzy
albo zapomnieli jak wół cielęciem był, albo trafiła się tu jakaś
nadreprezentatywna grupa klasycznych kujonko-nudziarzy.
Nie przechodziliście buntu nastolatka, zawze byliście grzeczni i poukładani,
nigdy nie kłóciliście się z rodzicami, zawsze byliście ubrani jak stara
malutka i sprzątaliście po sobie szklanki? I nigdy o niczym nie
zapominaliście?
Kurcze, bo zaraz pomyślę ze się ze swoimi spodniami nie zdejmowanymi z tyłka
przez x lat z rzędu (babcia się żegnała jak mnie w nich widziała:))), a
potem dla odmiany czarnymi spódnicami za kostki i torbami ze sznurka
pętającymi się gdzieś w okolicach kostek, z postawą "z cicha pękł", za
głośno słuchaną muzyką i cyklicznym dostawaniem małpiego rozumu od burzy
hormonalnej w jakimś skansenie wychowywałam. :>
>
>>
>>>> Bardzo możliwe że ma, tylko nie ujawnia.
>>> Tak, to fantastyczny szacunek dla rodziców kiedy się ma w dupie to o co
>>> nas
>>> proszą, choć de facto nawet prosic nie powinni.
>>
>> tez bym chciała żeby było jak w amerykańskim podręczniku i Twoich
>> teoriach.
>> Nawet sobie kiedyś wyobrażałam, ze wychować dzieci to przykład własny,
>> trochę konsekwencji i smrodku dydaktycznego. Szkoda że to tak nie działa.
>> :/
>
> To co takiego niesamowitego robią Ci rodzice, których dzieci szanują?
Podejrzewam, ze w ogólnym rozrachunku syn Basi bardzo ją szanuje, a że nie
robi wszystkiego co ona by chciała żeby robił - no nikt nie jest bez wad,
ani sami rodzice ani, a może zwłaszcza, nastolatki.
> Bo jak ojciec palący mówił mojemu bratu, że ma nie palić -to on miał to w
> tyłku, bo widział że ojciec pali. Ale jak nam mówił, że należy sprzątać po
> sobie, bo milej się wszystkim zyje jak dookoła jest czysto i ładnie to do
> nas to docierało, bo ojciec sprzątał.
No widzisz a u mnie było inaczej - ojciec palił i pali, mama tez kiedyś
paliła a ja nie palę i nigdy nawet nie próbowałam na serio, mama zawsze
sprzątała jak maszynka i mnie goniła a ja nie sprzątnęłam z własnej woli
niczego póki mieszkałam z nimi, dla nich obojga najważniejsza w życiu była
stała praca i oszczędność - ja jestem typowy lekkoduch co pracy na etacie
boi się gorzej niż czart święconej wody a oszczędzanie to w ogóle... w
słowniku ten termin widziałam:>. Takich drobiazgów sa setki, widzę wiele
rzeczy wspólnych które mam z rodzicami, ale to raczej przywary charakteru
typu despotyzm a nie kalka odruchów typu sprzątanie.
>To ten przykład, który płynie z góry.
> Jak sie jest gówniarzem to może i nie chce się samemu sprzatać, ale sie
> widzi, że ojciec nie jest hipokrytą, i nie smędzi dla smędzenia, tylko
> dlatego, ze wierzy w to co mówi, i widac ma to dla niego sens.
A jak się zostaje rodzicem, zaczyna się zauważać dużo więcej. Serio.
I w dodatku nagle się okazuje ze smęcenie dla smęcenia tez miało sens i
szczere podstawy.
> A co do szacunku do własnych rodziców... no to jest jednak kwestia
> wychowania właśnie. Przyzwoitośc wymaga, żeby okazywać go osobom, którym
> sporo zawdzieczamy, i którzy żyły sobie wypruwają, żeby dzieciom było
> dobrze. 10-latek może tego nie ogarniac, ale 14-latek - no nie ma bata.
> Chyba, że był chowany beztresowo - wszystko lądowało przed noskiem,
> pieniadze pojawiały sie automagicznie, i czysto się robiło wokół też nie
> wiadomo kiedy.
Strasznie upraszczasz co wcale nie jest takie proste.
>> No ale Przecież nikt tu Basi za to nie pochwalił, jak widzę każdy jakieś
>> rady dał i były dość zgodne: wyegzekwować sprzątanie albo zabrać
>> szczurki.
>
> Szkoda szczurków...
? zabrac szkoda?
> Mam rozumieć, że jak 14-latek ma w dupie to co mówią do niego rodzice to
> jest to norma, bo moze za kilka lat jednak zwróci uwage na to, że ojciec
> go
> prosi co by mu pomógł wnieśc zakupy, bo ten chodzić sam nie może?
> To ja dziękuję za takie zaskoki i refleks szachisty...
Możesz dziękować, ale jaki typ Ci się trafi o dopiero się przekonasz jak
będzie mieć 14 lat.
Ja tez bym chętnie podziękowała za niezamykające się geby moich dzieci - i
naprawdę nie wiem po kim one to mają - po nas na 100% nie, ani z genów ani z
przejęcia przykładu.:/
> My naprawdę nie rozmawiamy o przyswajaniu matematyki opisowej czy logiki
> wielowymiarowej, a o _podstawach_ życia w grupie, które nastolatek
> powinien
> miec opanowane.
To własnie nastolatkom i z nastolatkami jest najtrudniej.
>> Wręcz przeciwnie, trudno mi było usłyszeć że ktoś mi "nad uchem brzęczy"
>> jak
>> akurat byłam myślami zupełnie gdzie indziej.
>> Naprawdę nie słyszałam, zresztą nawet jak usłyszałam - nie przeszkadzało
>> mi
>> to.
>> Do teraz tak mam, jak się na czymś skupiam, to cała reszta przestaje do
>> mnie
>> docierać.
>
> I tak przez tydzien? ;>
Dlaczego tydzień akurat? W trans się zapada w razie potrzeby/chęci, a jak
już się z niego wyjdzie to albo się naprawde nie ma już sił, albo faktycznie
nie ma już czasu.
> Zazdraszczam, przydałaby sie taka umiejetnośc w firmie :]
Przydaje się, przydaje. Zwłaszcza w akademiku się przydawała jak się miało
sesję a nie wszyscy mieli ochotę ją akurat zdać na zerówkach.
Teraz się przydaje jak trzeba popracować a dzieciaki w domu.
>> Jeszce się nie kończy, ciągle można jeszcze wychować.
> Pewnie, tylko dlaczego sobie utrudniać? Skoro można od małego...
Można a nawet trzeba, od małego d dorosłego ze szczególnym uwzględnieniem
momentów krytycznych typu bunty i problemy różnego wieku dzieciaka.
> Pomiajając fakt, że jestem święcie przekonana, że pewne rzeczy to jednak z
> domu sie wynosi, i to własnie wtedy gdy przykład płynie z góry. Np.
> szacunek do własnych rodziców.
> Bo mi wystarczyło raz zobaczyć, że mama sprząta po mnie. Ja czytałam. Ona
> była zmęczona po pracy. Wstyd. Po prostu wstyd.
No bo ty to w ogóle, prawie jak moja mama - same piątki na świadectwach
miała.
Gorzej jak znalazłam dzienniczek ucznia na strychu u dziadków. :P
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
|