Data: 2001-07-06 12:22:46
Temat: Re: Amazonki
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 9i4852$fmf$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
6-07-01 13:43:
> Joanna:
>> ... kontekscie wypowiedzi Ewy, ktora wg mnie ze
>> wspolczesnym feminizmem nie ma nic wspolnego,
>> raczej jest jego zaprzeczeniem.
>
> Wlasnie, ale umiescilem moja wypowiedz w kontekscie
> Epox-NMM-Epox no i takze troche swoim.
>
> A moglabys jasniej napisac o co chodzi w Twoim poscie,
> bo przyznaje ze Twoja wypowiedz jest tak bardzo wysubtelniona
> iz z trudem moge sie tylko domyslac, a nie chcialbym cos
> ew pokrecic. :)
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
>
>
To daj znac, czego nie rozumiesz, bo niestety jak zaczne rozwijac
tamta wypowiedz, to moge sie rozpisac ponad miare:)
Ja natomiast nie rozmiem Twojego postu nizej - tego o " super-macho! To
takie 'morowe chlopy'! ;)))". Jak sie ma to do tego, co napisala Valerie?
Powaznie to mysle, ze rozumiem o co ci chodzi: ja tez uwazam, ze zmieniajac
uklad nie mozna zachowac wszystkich przywilejow. Dlatego moj feminizm jest
skrajnie indywidualistyczny. Od nikogo nie wymagam zapewnienia mi bytu, czy
placenia moich rachunkow w ramach adoracji. Nie wymagam, ale tez nie obrazam
sie za to, jesli to komus sprawia przyjemnosc. Ja zaplace nastepnym razem.
Zgadzam sie tez z Valerie, ze feminizm /ten, ktory domaga sie o prawo
wolnego wyboru, a nie zanegowanie roznic/ nie ma nic wspolnego z kwiatami i
ciastami. To sa formy flirtu, adoracji etc. Zupelnie nie rozumiem, dlaczego
zakladast, ze z czasem kobieta przestanie w ten sposob adorowac swojego
mezczyzne. Natomiast rowniez nie widze zadnego uzasadnienia, zeby gotowanie
mialo byc niedyskutowalnym obowiazkiem ktorejs ze stron. Zasadniczo kazdy
powinien byc odpowiedzialny za samego siebie, a zycie razem jest forma
umowy. W momencie, kiedy jedna strona siedzi w domu, to naturalna rzecza
jest, ze swiadczy uslugi stronie pracujacej. Ale kiedy dwie osoby pracuja,
to dlaczego tylko jedna z nich ma miec drugi etat w domu?
Wracam z pracy. Pozno i po godzinach. Jestem zmeczona i jedyne czego chce,
to poczytac ksiazke, albo pojezdzic na rowerze. Ale w domu czeka
zdenerwowany mezczyzna, ktory pracuje 8 godzin i czeka juz od 2 godzin na
mnie, no bo przeciez to kobieta powinna zrobic obiad. Co robi w tym czasie?
Dla zabicia czasu otworzyl juz jedno piwko i przeczytal gazete. Nudzi sie -
w TV nie ma nic ciekawego. Moglby w tym czasie wyprasowac sobie koszule na
jutro, albo przeprac skarpetki, ale nie - on sie nudzi i czeka na obiad.
Wiec przychodze i... no i wychodze, bo w takim ukladzie nie da sie zyc.
Chyba, ze ty dalej uwazasz, ze po prostu to nadmiar wymagan, ktorych nie
mozna spelnic i takiej to nikt nie dogodzi:)
Ojej, strasznie dzisiaj zrobilo sie feministycznie, a mi w poprzednim poscie
chodzilo o to, ze nikt nikogo do niczego nie zmusza. I o to wlasnie chodzi -
o indywidualne wybory za ktore bierze sie odpowiedzialnosc. Skoro nie pasuje
mi tradycyjny uklad to nie moge miec pretensji, ze uznajacy ten uklad za
prawidlowy mezczyzni nie sa moimi mezczyznami.
Pozdr. Joanna
|