Data: 2018-04-01 15:02:39
Temat: Re: Co w chlebie piszczy?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Animka pisze:
>>>> Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
>>>> Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
>>>> Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
>>>> To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
>>>> (w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
>>>
>>> Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
>>
>> Maszyny nie mam. Wyrabiam zwykle mikserem, a jeśli go nie mam, to ręcznie.
>
> Dzięki. Piekłam kiedyś chlebki bezglutenowe i ciasto jest rzadsze,
> więc wyrabiałam mikserem.
> Jeśli mikser daje radę (nie padnie) to ja chyba znowu zacznę piec
> chleby, ale już z mąki pszennej (żytnia mąka nie jest lepsza?).
Żyto nie rymuje się z południem.
> Oczywiście będę sobie piekła jak zwykle w piekarniku.
> Możesz podać jakis wypróbowany przepis bez dodawania jakichs sliwek,
> czy orzechów itp? Po prostu normalny chleb. Może trochę kminku sobie
> do niego dodam. Czy Ty dodajesz olej? Mnie już mierzi olej bo do
> bezglutenowych trzeba było dodawać.
Już mnie tu pare razy namawiano do spisania przepisu krok po kroku.
Ale nie ma lekko, ja tak nie potrafię. Mąka, woda, drożdże, sól -- to
wszystko co niezbędne do wypieku. A czy będzie z tego płaski twardawy
placek włoskiej pizzy, czy puszysta francuska bagietka -- to kwastia
podejścia do ingrediencji. Dodatek oliwy (a niechby i oleju) sprawi, że
pieczywo będzie wilgotne, taki bardziej gąbczasty chleb niż chrupiąca
bułeczka. Za to dłużej utrzyma świeżość. Czy to jest obowiązkowe przy
wypieku bezglutenowym -- tego nie wiem. Nie znam się na tym.
Zaczynam od drożdży. Tu przyznam, że z cukrem, co niektórzy pewnie
uznają za karygodne odstępstwo od sztuki. Ale tak jest szybko i pewnie.
Połączone z taką samą ilościa cukru w ciągu kilku minut rozpływają się
w swym szczęściu. Gdy się już nacieszą, dajemy im mąki i wody, ale nie
aż tyle, ile było w panach. Może z połowę. Teraz trzeba to wyrobić, by
uzyskało postać gęstej śmietany. Wtedy jest czas na dodanie soli.
Jak sie towarzystwo rozrusza, ale nie aż tyle, by się wyprztykać z sił
witalnych i narobić wielkich bąbli gazu, dodajemy mąki i wody ile trzeba.
Wszystkie operacje muszą byc oczywiście prowadzone w cipłym pomieszczeniu.
Bardzo ciepłym najlepiej.
Bezpieczniej jest zrobić ciasto zbyt rzadkie, niż zbyt gęste. Wtedy
na pewno wyrośnie, o ile nie będzie zbyt grube. Wylewa się na blachę
czy do formy, tam formuje w placek gruby na pół cala czy cal, potem
ono rośnie w górę ze trzy razy. Uzyskujemy w ten sposób coś w rodzaju
chorwackiego chleba. Nieco cieńszy placek przyciśnięty podsmżoną cebulą
-- to będzie podróż w kierunku cebularza lubelskich Żydów. Przy trochę
bardziej gęstym cieście łatwo uformować newielkie bułeczki, które po
luźnym ułożeniu blisko siebie w formie urosną i zrosną się na kształ
kamiennego bruku. Łatwo później łamać wzdłuż linii zrostu. Cienki placek
można zwinąć i uzyskać bułę zwijaną...
Sposobów jest dużo. Posypać można makiem, kminkiem, ziołami prowansalskimi
czy dalmatyńskimi. Albo papryką. Grecy do środka buły dodają czasem siekane
oliwki, więc też można.
--
Jarek
|