Data: 2009-03-01 20:22:05
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: "R" <...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aicha" napisała w wiadomości
news:go9k6a$3ee$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "R" napisał:
>
>> >> czy by przypadkiem nie dało się wprowadzić rozwodów
>> > Coraz więcej jest przypadków stwierdzenia nieważności
>> > małżeństwa,
>> Stwierdzenie nieważności to nie rozwód. To nawet nie jest
>> unieważnienie.
>
> Rozwód jest cywilny. W Kościele nie ma ani rozwodów, ani
> unieważnienienia małżeństwa.
Wiem, że nie ma. To Ty na moje stwierdzenie o "chęci wprowadzenia rozwodów"
przytoczyłaś pojęcie stwierdzenia nieważności. Co mi zasugerowało, że dla
Ciebie to wszystko jedno. Więc nie rozumiem skąd taka Twoja reakcja. Cytaty
jeszcze są. Wiem, że czasem moja logika krąży dziwnymi torami ale tutaj to
chyba było dość jasne przejście przyczynowo-skutkowe. Ale też i nie mam
zamiaru się o to nijak kłócić. Ot małe nieporozumienie.
> Może doczytaj, zanim coś napiszesz:
> http://www.kuria.lomza.pl/sad/index.php?wiad=5
Dość dziwny język ale jak dla mnie nic odkrywczego tam nie znalazłam.
>> > które w części opierają się na fałszywych zeznaniach, za
>> > wiedzą i akceptacją strony kościelnej.
>> Akceptacją fałszywych zeznań?
>> To po co komuś takie unieważnienie skoro wie, że składał
>> fałszywe zeznania i małżeństwo jednak jest ważne.
>
> Po to, że np. jest już w drugim związku, ma dzieci z legalną cywilną
> drugą żoną i takie tam.
No i co to zmienia? W sprawie ważności pierwszego związku nic. Więc i ten
drugi nawet jeżeli zostanie poprzez oszustwo zawarty w KK będzie nieważny.
Jeżeli chodzi o czystość sumienia nic to nie zmieni przecież. Więc po co
oszukiwać - dla sąsiadów?
> Żona tez jest w drugim cywlinym związku. I
> oboje chcieliby te związku usankcjonowac kościelnie.
A ja bym chciała być młoda, piękna i zdrowa...
Nie zawsze w życiu da się mieć to czego by się chciało - a oszustwo nie jest
najlepszym środkiem do osiągania celu. Najczęściej po prostu trzeba ponosić
konsekwencje swoich wyborów.
> A w sumieniu mogą
> być nawet poligamistami. Ważne jest to, co na papierze.
Nie. Dla katolika ważne jest to co w sumieniu.
Dla tzw. "katolika ale..." być może ważniejszy jest papier...
> Życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała mieć takich dylematów i dalej żyła w
> swoim idealnym świecie.
Nie żyję w idealnym świecie. Mój świat jest po prostu trochę prostszy, może
w jakiś sposób trudniejszy ale też i w innych względach łatwiejszy. Ja bym
takich dylematów nie miała: ja wiem, że własnego sumienia oszukać się nie
da. Więc nawet nie próbuję tego robić. Mam dość problemów. Oszukiwanie
samego siebie nie jest najzdrowsze dla psychiki.
R.
|