Data: 2002-03-25 10:14:52
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Loonie <L...@n...wp.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a7mptd$f4n$...@n...onet.pl...
> Eee, to już "trochę" przesadzasz (ty nie ja ;-). Ale niektórym młodym
> ludziom trochę myślenia "przed" by się mocno przydało. Czy seks po
ślubie -
> IMO niekoniecznie (hihi). Ale na pewno w stabilnym, sprawdzonym związku z
> człowiekiem dobrze nam znanym i akceptowanym.
No, widzisz...
A ja uważam, że bardzo rzadko się zdarza coś takiego, jak "stabilny,
sprawdzony związek" z człowiekiem "dobrze znanym i akceptowanym" w przypadku
osób w wieku prokreacyjnym (a przynajmniej - świadomość taka przychodzi, z
założenia, później niż chciałoby się mieć dzieci). I dlatego uważam, że
płodzenie dzieci w małżeństwie jest równie ryzykowne jak chodzenie do łóżka
z zabezpieczeniem z osobą, co do której nie ma się dalekosiężnych planów.
Żeby było śmieszniej - z ojcem mojego synka miałam dalekosiężne plany (on
zresztą też - spłodzenie dziecka jest tego dowodem) i dlatego nie
dopilnowałam antykoncepcji do końca... (może podświadomie, może chciałam
stabilizacji, może "podskórnie" pozwoliłam na owo zapłodnienie) I co? I
g....
A wcześniej (i później) zdarzało mi się chadzać do łóżka z przypadkowymi
osobami (kwestie przyjemności były wówczas na pierwszym miejscu), ale
ponieważ zakładałam, że to chwilowe spotkanie w jakimś łóżku i nie może ono
przynieść dzieci, więc dbałam o antykoncepcję na tyle skutecznie, że mam
tylko jedno dziecko ;-)
A że zdarzają się wpadki z "przypadkowym bohaterem"? Tak jak zdarzają się
tragedie małżeńskie - nic nie daje nam pewności. Ale IMHO to nie powód, żeby
nie brać ślubów ani żeby do łóżka chodzić tylko z tą jedną osobą (nawet
jeśli miałoby się ją spotkać dopiero koło 50-tki)
pozdrawiam
Monika
|