Data: 2002-02-23 13:09:06
Temat: Re: Czy mówić o kłopotach, gdy ktoś jest poza domem?
Od: "Xena d. Bazyl" <t...@t...iinf.polsl.gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Maja Krężel" <o...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a55fj7$huo$1@news.tpi.pl...
> Jakie macie zdanie na następujący temat:
>
> Facet jest dość daleko (bez możliwości natychmiastowego powrotu) i
średnio
> długo (około 3 tygodni) poza domem (taka praca, w dodatku stresująca).
Dzwoni
> niemal codziennie i oczywiście dopytuje się, czy wszystko w porządku
itp.
> Dopóki jest w porządku, to żona (no dobra, ja :-) mówi prawdę, ale
kiedy coś
> jest nie tak, to ...
>
> No i tu mam dylemat. Konkretnie chodzi o to, że nasze dziecię
wylądowało w
> szpitalu ze średnio poważnego powodu. Ja miałam zamiar powiedzieć o
tym mężowi
> przy najbliższej okazji, ale jego mama (czyli teściowa), gdy się o tym
> przypadkiem dowiedziała, kategorycznie zabroniła mi mówić, bo "On i
tak nic tu
> nie pomoże, a tylko się zmartwi i zdenerwuje". [ciach]
Z jednej strony popieram przedpiśców, że nalezy powiedzieć, ale z
drugiej strony tak się zastanawiam - co wolałabym, żeby było gdybym to
ja była z dala od domu i jak piszesz - praca stresująca, brak możliwości
powrotu od zaraz, dzwonię do domu i dowiaduję się, że moje dziecko jest
w szpitalu - niby nic groźnego, ale jednak. Wszystkie moje myśli wtedy
gromadziłyby się wokół teog biednego dziecięcia, któremu pomóc nijak nie
mogę, praca byłaby wykonywana, chcąc nie chcąc, po łebkach. No i druga
sytuacja - nie wiem, ale się dowiaduję później - jak już wszystko jest
ok. Przez czas choroby dziecka, i tak nie mogąc mu pomóc przynajmniej
pracuję wydajnie i nie zamartwiam się przez cały czas.
Zatem sama nie wiem...
--
Pozdrówka
Tatiana
|