Data: 2004-11-08 16:12:26
Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Użytkownik "no i nic" napisał kilka słow ...
Ja to widzę tak ...
Może by trochę w drugą stronę spróbować ?
Jeśli Twoim problemem jest samonapędzający się stres, to
może po prostu oswój się z myślą o śmierci ?
Arytmia arytmią, ale każdy może umrzeć w przypadkowej
zupełnie sytuacji. Warto może więc już teraz się na to
przygotować. To kwestia pewnego spokoju wewnętrznego.
Z tego, co mówisz, to jesteś wolnym ptakiem jeszcze
- nie masz dzieci, rodziny, która by od Ciebie zależała.
Wg. mnie "stosunkowo łatwo" jesteś w stanie wypracować
sobie tego typu podejście.
No bo stary - spójrzmy prawdzie w oczy - Ty naprawdę
możesz kipnąć w każdym momencie. Nic na to nie
poradzisz.
Najlepszym sposobem na oswajanie demonów jest
śmiech. Oczywiście w tej sytuacji najlepiej sprawdza się
ten z grupy wisielczych, czarny jak dotknięcie
Wiecznej Nocy.
Tej Pani i tak się nie wymkniesz, więc zasiądź z nią
do stołu i pograj w karty.
Śmiech i eksperyment z własnym lękiem ...
Wyobraź sobie, że leżysz w trumnie i Twoje serce przestaje
bić ...
Straszna, przerażająca myśl, co ? Nawet nie chcesz
się zbliżyć do takich eksperymentów. Wydaje Ci się, że
siłą myśli o zatrzymaniu serca rzeczywiście je zatrzymasz ...
Może jednak spróbuj ?
Pomyśl o śmierci jako o elemencie Twojego życia
a nie o swoim wrogu.
Polecam wiersze Poświatowskiej.
|