Data: 2003-07-16 13:30:23
Temat: Re: Czym naprawde jest miłość?
Od: puchaty <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Zenek widać stracił(a) kontakt z nadświadomością popełniając:
> Jasne, że nie, ale nie dlatego że nie można kogoś dogłebnie poznać w danej
> chwili bo można,
Czyżby? Powiedz jak!
> ale dlatego że człowiek zmienia się w czasie. Jeśli
> dogadywałeś się z 20 letnim Jaśkiem to nie znaczy że porozumiesz sie z 40
> letnim Janem bo oboje postarzeliście sie o w sumie 40 lat przeżyć.
Dobrze. A czy dwa lata (powiedzmy) nie wprowadzi zmiany? A dwa miesiące,
tygodnie, dni? Gdzie wg Ciebie jest granica poznania, skoro wyznaczasz ją w
osi czasu?
>> ...Docieranie do miejsca, w którym moja własna istota jest odarta ze
>> wszystkich naleciałości, które zafundowało mi wychowanie, warunki,
>> społeczeństwo.
>
> Obawiam się, że gdybyś tak uczynił to zostałoby 0 - tabula raza.
To co napisałeś jest bardzo trafne! Pozostałby zbiór pusty, gdzie BYCIE
jest tym zbiorem. Tego się znakomita większość z nas boi. Boimy się z tym
wszystkim rozstać bo przywiązaliśmy się do swojego obrazu w naszych oczach,
oczach innych. Do prestiżu, pozycji ...
>> Ale sami sobie dajemy oczekiwania względem partnera. Tworzymy sobie zwykle
>> jego fantom (w głowie), i patrzymy czy aby ten rzeczywisty pasuje. Dobrze
>> jak tak, jeśli nie to nieszczęście.
>
> Jak słusznie zauważył Jacek chodziło mi raczej o fakt, że z czasem drogi
> dwojga ludzi mogą rozejść się tak dalece (i to często bez wskazania winy)że
> jedyny związek to adres. Moim zdaniem dzieje się tak wówczas, gdy brak
> właśnie tego co poniżej...
A co się stanie, jeśli odkryjesz w partnerze coś czego nie akceptujesz. Co
z tym fantem zrobisz?
>> Bo odnoszę wrażenie, że rzeką, o której piszesz, nie jest życie jako takie
>> ale życie z drugą osobą. Co się stanie z tą łódką gdy zabraknie steru lub
>> wiosła? Zatonie najpewniej (ot choćby dlatego, że nie ma już komu imponować
>> zwinnością).
>
> Nie, po prostu kończy się relacja pomiedzy nimi
Czy to jest takie proste, skoro łódka jest jedna? (pozostając przy rzecznej
metaforyce)
> Nie. Ale jeśli czujesz że Twoja ukochana pomyka obok w kajaczku a nie siedzi
> w twojej łodzi to ...no cóż. Momi zdaniem przesiadka zawsze jest możliwa ale
> przecież związana z ryzykiem kąpieli. Natomiast wcale nie twierdzę, że nie
> możesz wiosłować sobie sam konwersując jedynie z płynącą obok wioślareczką.
:-) Słusznie. Dopóki wioślareczka nie chce zmienić kursu i ja tego nie chcę
możemy sobie płynąć w tym samym kierunku. Przejawem Miłości będzie
akceptacja gdy jedno z nich będzie chciało zmienić kurs.
>
>
>>> Oczywiście piękne takie założenie że ja mam miłość w sobie. Ale w tedy po
>>> cholerę szukasz tej drugiej połowy. Możesz obdarzyć miłością pierwszą
> lepszą
>>> panią/pana który cię zaakceptuje bo przecież miłość masz w sobie!!
>>
>> Ba! Obdarzyć ją mogę kamień, kwiat, bułkę z serem ... cokolwiek,
>> kogokolwiek, każdego!
>> Ja nie zakładam, że jest mnie pół.
>
> Ona bo "Ci Ją nurt wody akurat przydażył" ??
A co innego? Przeznaczenie? Przypadek? Zgodność genotypów?
Jest we mnie w tym momencie wielkie pragnienie by płynąć obok niej. Czuję
się teraz szczęśliwy, gdy widzę ją przy mnie.
Zamykam jednak oczy i zostaję sam. W największym tłumie, wśród wszystkich,
którzy są mi bliscy.
puchaty
|