Data: 2007-12-26 22:38:58
Temat: Re: Decyzja mojego męża.......
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka; <1wm1p6mwmcgpb$.16qpjrhg4f4aj.dlg@40tude.net> :
> Dnia Wed, 26 Dec 2007 19:44:41 +0100, Flyer napisał(a):
> > Aleś się rozgdakała. ;> Odpowiadasz jednocześnie na mój post i Madzi. ;)
> >
> > Teraz nic go nie przymusiło - zamknął za sobą drzwi i nie obawia się
> > kłótni, rozpadu związku, złej oceny/samooceny.
>
> Bo on już zdecydował i wszelkie rozmowy są poniewczasie. tak to wygląda,
Z Twojego punktu widzenia. ;) Dzięki Bogu Madzia widocznie miała inny
punkt widzenia, skoro doszło do rozmowy, z której się dowiedziała więcej
o facecie, niż w trakcie 10 lat trwania związku.
> niestety. I ani mediator nie pomoże, ani nic innego. Ale - próbować warto,
> cóż innego pozostaje?
No fakt, powiedział że odejdzie, ale jeszcze nie odszedł. Pokazał swoją
bezsilność wobec możliwości rozmowy z żoną/zmiany sytuacji, bezsilność
wynikającą z postaw żony, lub z jego własnych postaw, lub braku
doświadczenia w takich rozmowach lub braku wizji.
> > Tia - "oczy szeroko otwarte" czyli poszukujące fałszu i niejasności w
> > wypowiedziach męża?
>
> Nie. Krytyczne i obiektywne.
Począwszy od scharakteryzowania go jako "dupka"? ;>
> > A co Ona zyska, jak go przyłapie na fałszu i
> > niejasności? Nic.
>
> Pewność sytuacji. I powrót poczucia własnej wartości: że to nie ona
> "nawaliła".
Heh, a Ty już starasz się wyprzedzić zdarzenia - jeszcze nikogo nie
zabili, a Ty już przygotowujesz stryczek dla mordercy? ;)
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|