Data: 2007-12-27 00:08:25
Temat: Re: Decyzja mojego męża.......
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka; <w...@4...net> :
> Dnia Wed, 26 Dec 2007 23:38:58 +0100, Flyer napisał(a):
>
> > Począwszy od scharakteryzowania go jako "dupka"? ;>
>
> Obiektywnie i krytycznie - jeśli facet odchodzi (lub choćby myśli o tym,
> deklaruje) od rodziny, bo ma za mało seksu, to jest to dupek. Masz inne
> określenie? :->
To było jedno z wytłumaczeń - racjonalizacji kroku - i tylko tyle.
Skoncentrowałaś się na tym fragmencie, a nie doczytałaś chyba tego, że
ich małżeństwo nie było złe, co w sumie jest sprzeczne z egoistycznym
komunikatem, który facet wyartykułował.
> > Heh, a Ty już starasz się wyprzedzić zdarzenia - jeszcze nikogo nie
> > zabili, a Ty już przygotowujesz stryczek dla mordercy? ;)
>
> Zabili. Jej poczucie wartości, jej poczucie bezpieczeństwa z tym mężczyzną.
Heh - moje poczucie wartości i bezpieczeństwa było zabijane tak ze
cztery razy, czasami na raty, ale nadal będę obstawał przy tym, że próba
odegrania się zaraz po jest mniej wartościowa, niż próba ratowania
związku. Odegranie się może, ale nie musi, przynieść jakiegoś
zadowolenia, smaku kary, zemsty. Ale te uczucia będą chwilowe i nie
zastąpią związku na dłuższą metę, chyba żebym się mścił na każdej
napotkanej kobiecie, chyba żebym wchodził w związki jedynie w celu
zasmakowania zemsty i poniżenia kobiety.
Czasami trzeba zainicjować jakieś działania po rozstaniu, ale mz.
najlepiej je kwalifikować jako obronę, np. przed osobą, która będzie
próbowała dalej obniżać poczucie wartości byłego partnera lub
usprawiedliwiać się jakimiś bezsensownymi argumentami - takie działania,
już zrealizowane, będą kontrargumentami dla jej ataków.
> Oczywiście Madzia takich pytań nie zada, bo sama już wszystko wie...
> On TO powiedział. TEGO związku już nie ma. Stało się juz wszystko, co moglo
> się stać złego: on POMYŚLAŁ (nawet nie to, że powiedział) o odejściu. Tu
> już nie ma co ratowac. Można tylko próbować łatać, klecic. Hmmm, może i
> warto - jest przecież dziecko, nikt tu o nim dotąd prócz mnie nie
> wspominał.
Odpowiem w takim samym tonie, w jakim Ty diagnozujesz ten związek - mz.
Ikselka mylisz się, ten związek nadal istniej, chociażby dlatego, że
facet nie zakomunikował o końcu związku przy wyprowadzce, siedząc już na
walizkach.
A Twoje oburzenie w związku ze stwierdzeniem o seksie akurat nic nie
zmienia - wykrzyczenie tego/wyartykułowanie zamknęłoby całkowicie
możliwość komunikacji pomiędzy facetem i jego żoną, zamknęłoby cały
spektakl w jednej przyczynie, nikt by nie wygrał, nikt by nic nie
zmienił, a to tylko dlatego, że ktoś poczuł się dotknięty stwierdzeniem.
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|