Data: 2004-03-29 19:25:33
Temat: Re: Decyzja o dziecku
Od: Karolina Matuszewska <g...@s...am.lublin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 3/27/04 1:40 PM, Cloudic wrote: :
>> Wydawało mi się, że część tego wątku była apelem o pozostawienie w
> spokoju tych, co dzieci
>> po prostu mieć nie chcą i nie traktowanie ich jak "ułomnych, co nie
>> dorośli, biedni, nie zrealizują się w życiu, nam dzieciatym bardzo ich
>> szkoda".
> Jeśli chcesz by Ciebie tak nie traktowano, to powinnaś sama
> innych również traktować z pewnym szacunkiem, a to, cytuję:
> - "Moje skojarzenia z dziećmi są proste: smród
> renniny, zarzygany krawat TŻ, nocne wrzaski i głupie pytania" -
> to w moich oczach brak szacunku dla dzieci i traktowanie ich
> jak ( posługując się Twoimi określeniami) osoby "ułomne".
Szanuję dzieci nie wtrącając się w ich sprawy. Tudzież nie tłumaczę
dzieciatym, jak wielkim szczęściem jest "niemanie" dzieci, stąd
chciałabym tylko, żeby dzieciaci nie tłumaczyli mi "kiedyś do tego
dorośniesz". A może to właśnie do "niemania" dzieci trzeba dorosnąć, huh?
>>....bez szans na normalne życie towarzystkie i
> wypady do kina trzy razy w tygodniu,...<
> Może nie byłabyś zakrzyczana, ale chyba każda matka
> miałaby niezły ubaw, bo to o czym piszesz jest niczym
> w porównianiu z jednym: "kocham Cię mamusiu, tatusiu"
> własnego dziecka.
No i nadal nie rozumiesz. Ja żyję szczęśliwie bez tego, więc nie wmawiaj
mi, że dopiero dziecko to pełnia szczęścia, bo każdy ma prawo realizować
się na swój sposób.
>> Dziękuję, to czego najbardziej mi brakowało na usenecie, to wnikliwa
>> psychoanaliza.
> Sloganowe zdanie, którego używa się chyba wtedy, kiedy nie ma się
> już innych argumentów.
Jak się nie ma argumentów, to się zaczyna analizować psychikę rozmówcy.
> Mnie po prostu Twój post w jakiś sposób dotknął, i obraził
> moje uczucia i odczucia względem dzieci.
W jaki niby sposób? Napisałam, co ja czuję. Nigdzie nie napisałam, że
dzieci są wstrętne i okropne, tylko że ja je takimi widzę, to duża różnica.
> Jak pomyslę ile razy panicznie się bałam, kiedy moje dziecko było
> chore, jak się cierpi kiedy dziecku coś dolega i jak boli czasami
> bezsilność,
> gdy oddało by się życie za własne dziecko, byle tylko nic Mu nie było,
> a Ty piszesz o takich głupotach, że dzieci wrzeszczą po nocach i
> rzygają to wybacz, ale chyba powinnaś sobie zrobić taką
> psychoanalizę....ale sama.
O muj borze. A jak sobie pomyślę, ile razy mój pies cierpiał w nocy bóle
brzucha, jak wymiotował i jak mi go szkoda było, to myślę, że każdy, kto
nie lubi psów powinien sobie z miejsca strzelić albo psychoanalizę albo
w łeb. :>
> Nie odbieraj tego jako atak na siebie...
> mnie jedynie wkurzyły Twoje wypowiedzi wzgledem dzieci.
> Ty masz do tego prawo, ale mi nie musi się to podobać.
Powtarzam -- nie pisałam, że dzieci są wstrętne, tylko że mi się
perspektywa posiadania dziecka nie posiada z takich to a takich powodów,
i wcale nie uważam, jakobym miała do dzieci dorastać -- bo "kto nie ma
dziecka, ten niedorósł, ale jest jeszcze szansa". Wyobraź sobie, że dla
kogoś dzieci to wcale nie taka cudowna sprawa, przeciwnie -- klęska i
katastrofa. I uszanuj to. Spróbuj.
Pozdrawiam,
Karola
|