Data: 2004-03-26 09:43:50
Temat: Re: Decyzja o dziecku [bardzo długie]
Od: Andrzej Garapich <g...@n...ma.maila>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fri, 26 Mar 2004 10:36:57 +0100, "Basia Z."
<bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> pisze:
>
>Ja dodam jeszcze że ten sam przyjaciel jest doskonałym wychowawcą i
>właściwie przyjacielem starszych dzieci, a właściwie młodzieży.
To się kompensacja nazywa, prawda? ;-)
[...]
>Ale młodszego syna kolega już nie chciał zapisać do klubu (chociaż ten
>bardzo chciał) argumentując to tym "bo on jest taki nieprzewidywalny" ;-)
Trudno porównywać bycie wychowawcą z rolą rodzica.
Po pierwsze z roli wychowawcy można zawsze wyjść.
Zawze można właśnie kogoś nie przyjąc na kurs.
Dzieci się kocha, wychowanków leiej nie :-)
Po prostu kończy się pracę i idzie na piwo. Można nie odbierać
telefonów itd.
Mojemu 12-sto latkowi mogę powiedzieć, że teraz chcę mieć
15 minut SPOKOJU (co oczywiście oznacza, że dokładnie
po 15 minutach przylezie). Ale 2,5 czy 4,5 to już się nie
da takich rzeczy wytłumaczyć.
Poza tym odpowiedzialność jest jednak inna. Podopieczni
Twojego przyciela najwyżej nie zdobędą odznaki.
Jaka jest odpowiedzialność rodziców - sama dobrze wiesz.
A moja matka z zimnym cynizmem rozpieszcza moje dzieci,
bo, jak sama mówi, wnuki są dla przyjemności i nie mam
obowiązku ich wychowywać.
>Tak myślę że perfekcjoniści boją się rzeczy nieprzewidywalnych.
Zgadzam się w całej rozciągłości.
pozdrawiem serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|