Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Depresja- kto by pomyslał? Re: Depresja- kto by pomyslał?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Depresja- kto by pomyslał?

« poprzedni post następny post »
Data: 2017-09-03 12:27:44
Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki


Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oog6f3$q4d$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
>> news:oo94o7$lbi$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>> Chiron pisze:
>>>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w
>>>> wiadomości news:oo8b2g$s31$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>>>> Chiron p>
>
>>>>>> Kiedyś oglądałem film - dokument o japońskim psychiatryku, w
>>>>>> którym leczono narkomanów po 2 Wojnie. Narkomanów poddawano
>>>>>> "terapii" - byli na oddziale, gdzie sanitariusze handlowali
>>>>>> narkotykami - no i oczywiście co i rusz któryś z pacjentów
>>>>>> zaćpał się na śmierć. No ale - nikt się tym specjalnie nie
>>>>>> przejmował. Bo tak naprawdę - to obserwowano pacjentów.
>>>>>> Szukano takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć - i czynili
>>>>>> nadludzkie wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno
>>>>>> domyślasz - za wielu takich nie było. Na kilkuset - trafiło
>>>>>> się 2. No to zabrano ich na inny oddział - gdzie zaczęto
>>>>>> poddawać ich surowej kuracji odwykowej. Czyli - pozostali po
>>>>>> prostu szli do piachu. Ty proponujesz coś właśnie takiego.
>
>>>>> Terapia nie będzie skuteczna dopóty, dopóki chory na depresję
>>>>> nie zdecyduje się, nie będzie chciał, sam walczyć z depresją.
>>>>> Żadne wysiłki terapeuty nie będą skuteczne dopóki chory na
>>>>> depresję sam nie wykaże woli wyleczenia. To on sam ma się
>>>>> wyleczyć a jedyną rolą terapeuty jest zachęcić lub zmusić
>>>>> chorego do podjęcia decyzji. Oczywiście chory może podjąć każdą
>>>>> decyzję: "nie walczę i umieram" lub "walczę bo kocham życie".
>>>>> Żaden terapeuta nie może podjąć decyzji za chorego.
>
>>>> To oczywiste. Pytanie tylko, jak i czy w ogóle terapeuta może
>>>> wpływać na decyzję pacjenta. Przecież w wielu wypadkach np
>>>> depresji - bez psychotropów pacjent w ogóle nie doszedłby do
>>>> miejsca, z którego mógłby rozpocząć terapię. Pytanie - czy go
>>>> zostawić samemu sobie - czyli pozwolić... odejść, czy też na siłę
>>>> go ratować. Nie mam zdania.
>
>>> Terapeuta nieświadomy tego, że pacjent chce znaleźć kozła
>>> ofiarnego, na którego będzie mógł spuszczać swoje lęki pozwoli
>>> pacjentowi by ten się na nim powiesił i czerpał z niego energię.
>>> Pacjent będzie kontynuował na takim terapeucie swoją pasożytniczą
>>> egzystencję.
>>>
>>> Natomiast terapeuta świadomy strząśnie z siebie pasożyta
>>> wyjaśniwszy mu dlaczego dokonuje tego zabiegu. Wierzę głęboko, że w
>>> każdym pacjencie drzemie wola życia i że wyjaśniwszy mu mechanizm,
>>> który wywołał u niego depresję terapeuta może go sprowokować do
>>> walki o samodzielność. Ale nie może się nad takim pacjentem litować
>>> a tym samym pozwolić mu wejść w toksyczny dla obydwu stron związek
>>> emocjonalny (uzależnienie). Dlatego terapeuta musi rozumować ale
>>> nie angażować się uczuciowo (współczucie to również zaangażowanie),
>>> musi objaśnić pacjentowi mechanizm depresji (i uzależniania) i
>>> przejść do porządku dziennego nad utyskiwaniami pacjenta.
>
>> To jest tylko Twoja wiara. Niestety - rzeczywistość jest całkiem
>> inna. Są ludzie z tak silnym pędem ku śmierci (nawet małe
>> dzieci!!!), że zostawione w sytuacji... wrzucenia na głęboką wodę -
>> wykorzystują ją, aby umrzeć. ROZUMIESZ?
>
> Rozumiem to, że musi być jakaś nieujawniona PRZYCZYNA tego ich dążenia
> ku śmierci, albo innymi słowy: autoagresji. Tyle razy już tłumaczyłem,
> że dziecko oszukiwane i terroryzowane przez rodziców zaczyna akceptować
> przemoc (agresję) jako sposób na życie i na relacje z innymi ludźmi. Ale
> będzie agresywne nie tylko w stosunku do współplemieńców, będzie również
> agresywne w stosunku do samego siebie. Rodzice wpoili weń wzorzec, że
> mogą jemu samemu nie wolno się przeciwstawić rodzicielskiej agresji gdyż
> zostanie... porzucone. Strach przed porzuceniem dziecka uzależnionego
> fizycznie od żywicieli, czyli od rodziców, jest tak wielki, że
> wyładowuje ono na sobie skumulowaną w jego psyche złość przeciwko
> rodzicom. Dziecięca niemożność przeciwstawienia się jego nieświadomym
> oprawcom (bo rodzice cokolwiek czynią, czynią dla "dobra" dziecka)
> powoduje, że nie mogąc rozładować skumulowanej w nim złości woli samemu
> sobie zadać śmierć aniżeli przeciwstawić się swoim
> Stwórcom/Bogom/Rodzicom. Dziecięce sprzeciwy, fochy, przekora, cięcie
> się, depresja, choroba psychiczna zwana, wreszcie samobójstwa to właśnie
> taki sprzeciw, ostatni dziecięcy krzyk rozpaczy w nadziei, że może
> wreszcie rodzic zrozumie. Ale rodzice twardo pozostają wierni tradycji,
> w której zostali wychowani. A przecież wraz z wzrastaniem dziecka w
> dorosłość nierozwiązane problemy przemocy z dzieciństwa nie znikają lecz
> podlegają akumulacji i każdy człowiek chce się od nich uwolnić, czyli
> rozładować je. A ponieważ nie wnika w to skąd się wzięły, ba rzadko
> kiedy w ogóle zastanawia się nad nimi, więc i gremialne umieranie
> pokoleń i zastępowanie ich nowymi po to by młodym stworzyć szansę na
> uwolnienie się od patologii, których źródłem jest nieuświadamiana
> przemoc psychiczna w rodzinie wkomponowana w obowiązujący, zakazowy
> paradygmat wychowawczy.
No przecież sam to pisałem- także Tobie. Kilka razy. Piszesz oczywistości,
albo rzeczy rozsądne- z którymi da się dyskutować, po to, żeby zaraz wypalić
z czymś takim:


" Ale ten powszechny problem nie zostanie
rozwiązany w skali globalnej dopóki nie znajdzie się ktoś, kto odtworzy
mechanizm powstawania przemocy i nie zmusi starych do porozumienia się z
młodymi i do uwolnienia naszego świata od przemocy. "

To już jest nie tylko brednia, ale i ogromne nadużycie. Czy potrafisz to
udowodnić- że musi się znaleźć osoba ZMUSZAJĄCA do porozumienia? Do tego
przecież ZMUSIĆ się nie da!




> Tak postrzegam freudowski "instynkt śmierci", oraz identyfikuję jego
> źródło, czyli ZAKAZ seksualny, który jest wstępem do przemocy totalnej w
> rodzinie rozpowszechnianej następnie w społeczeństwie.
To powyżej to oczywiście Twoja opinia- co tym razem uczciwie zaznaczyłeś. Ja
jednak mam całkiem odmienne zdanie.


>> Jest całe mnóstwo ludzi, którzy np. żyją - i żyć mogą długo. A tu
>> nagle uczestniczą w wypadku samochodowym. No i zamiast się bronić -
>> wykonywać manewry kierownicą w obronie życie - nagle w 100% ŚWIADOMIE
>> zaczynają dążyć ku śmierci.
>
> Buddysta powiedziałby, że miały złą karmę; ja powiem, że żyły zanurzone
> w przemocy a ich śmierć była formą ucieczki od przemocy. :-)
Niech i tak będzie.



>> Inna sytuacja - człowiek zostawiony samemu sobie, nie potrafiący się
>> za siebie wziąć (moja sąsiadka)- jest bliska śmierci. Stwierdza to
>> lekarz. Sąsiedzi się nią opiekują - ale kobieta jest apatyczna.
>> Leży, nic nie robi, nie chce jeść - nawet żyć. Lekarz twierdzi, że
>> fizycznie jest ok, no ale kobieta umiera. Okazuje się, że ma córkę w
>> Niemczech, która dawno jej nie widziała - no to powiadomiono ją o
>> stanie matki. Córka przyjeżdża - a matka... wstaje z łóżka, sprząta,
>> dba o siebie. Córka ją zabiera do Niemiec - i po kilku latach
>> przyjeżdża wynająć mieszkanie - ale okazuje się, że mama żyje i jest
>> zdrowa. No i mieszkają razem.
>
> Twoja sąsiadka to pasożyt, któremu wystarczy dostarczyć pożywkę (córka)
> a natychmiast wróci do życia gdy tylko odzyska swoje żerowisko.
Może i tak. Może. No ale co z tego dla Ciebie wynika? Powinna pozostać sama
do śmierci?


>> Obie sytuacje są dla mnie ewidentnym przykładem, że te osoby bez
>> pomocy z zewnątrz by umarły.
>
> Masz rację - każdy pasożyt musi dostać kroplę świeżej krwi by powrócić
> do życia. Niczym pluskwa.
Bardzo ciężkie, ocenne słowa. Skąd tyle agresji?



>> Istnieje coś, co może im wrócić chęć do życia - choć nie wiemy, co
>> to jest. Podejrzewam, że gdyby sąsiadce dawać leki poprawiające
>> nastrój (typu prozac) - to po pewnym czasie można by rozpocząć
>> skuteczną terapię - i też by się pozbierała - nawet bez córki.
>
> Gdyby córka odcięła się od niej definitywnie Twoja sąsiadka musiałaby
> wybrać: samodzielne życie czy też śmierć. A tak po kontakcie z córką
> udało się jej zaczerpnąć oddechu dzięki satysfakcji z odnowienia
> kontroli nad córką.
Nie wiem, czy miała wrażenie kontroli. Może i tak. Jednak obaj tego nie
wiemy. A co ważniejesze- nie wiemy, jak do tego podchodziła córka. Ona-
widząc, co się dzieje- mogła ją zostawić, lub zabrać. Może dała się
wmanipulować- a może zrobiła to świadomie. A to ogromna różnica. Tego- nie
wiemy.


>> Kierowcy, o którym pisałem (ponoć częste przypadki) - też pewno
>> pomogłaby terapia - no ale taki człowiek z reguły nie zgłosi się na
>> terapię. No i tu są ciekawe opinie - trudno mi się jednak z nimi
>> zgodzić, chociaż...
>
> Gdyby kierowcy udało się zaczerpnąć haust powietrza dzięki uzależnieniu
> kogoś od siebie, tak, taj to uczyniła Twoja sąsiadka ze swoją córką, to
> zapewne nie doszłoby do wypadku gdyż zmniejszyłby się poziom jego
> autoagresji przez przeniesienie agresji na obiekt zewnętrzny.
To kompletna brednia! Nie wiemy, skąd pochodzi konkretny pęd ku śmierci
danej osoby. Owszem, nie jest to osoba wolna, która tak jeździ. jednak
uzależnienie kogoś od siebie wcale nie musi sposowdować przeniesienia
autoagresji na kogoś innego.


>> Na przykład Bert Hellinger (ten od ustawień rodzinnych) cały czas
>> uczy, że jak ktoś chce umrzeć - to nie należy kierować go ku życiu.
>> Nie należy pomagać, ale też nie kierować ku śmierci.
>
> Zgadzam się a z takim podejściem. Ale by w żaden sposób nie uczestniczyć
> w podejmowaniu decyzji przez takiego potencjalnego samobójcę należy się
> od niego całkowicie odciąć, odciąć mu drogę odżywiania się przezeń
> przemocą. Ponieważ trudno jest odciąć takiego chcącego umrzeć od
> wszelkiego zasilania (np. w przypadku mojej byłej, Teresy Mierzwiak
> ostatecznym źródłem jej krwawego odżywiania się pozostał nasz syn-Down
> Wojciech) więc i proces podejmowania decyzji "co wybrać, życie czy
> śmierć" trwa długo i prowadzi w międzyczasie do rozprzestrzeniania
> przemocy w formach coraz bardziej udoskonalonych.
>
Znowu- na podstawie WYŁACZNIE swoich doświadczeń- wyciągasz wnioski o
innych- to nieuprawnione.


>> Opisuje znane mu przypadki ludzi, którzy odkrywszy swoje "cienie",
>> które za sobą wloką - postanowiły po prostu umrzeć. A Hellinger
>> komentuje to, że tacy ludzie - gdyby dawać im psychotropy, wysyłać na
>> terapię - z dużym prawdopodobieństwem wyrośliby na ludzi, którzy by
>> zabili kogoś - celowo lub nie, ale ich pęd ku śmierci tak właśnie by
>> zadziałał po terapii.
>
> Zabijanie jest ostateczną i najbardziej potworną formą
> podporządkowywania sobie drugiego człowieka, zniewalania go do tego by
> służył agresorowi do pożywienia się. Czynią to i mężczyźni, którzy
> wdrażani do dominacji przez zakazowy system zabijają częściej aniżeli
> kobiety ale zabijają również kobiety chociaż zabijanie przez nie jest
> bardziej rozłożone w czasie i na pozór nie jest tak brutalne jak
> fizyczne unicestwianie się przez mężczyzn.
>
>
>> No cóż - przyznasz, że ciekawa opinia? Powiem Ci, że nie tylko on
>> uważa w ten sposób - nie po raz pierwszy się z tym spotkałem. Do
>> mnie to nie dociera - chociaż mam trochę wątpliwości.
>
> A ja się w pełni z Hellingerem zgadzam.
Hmmm, gorzej że dotyczy też małych dzieci. Opisuje dziecko, które- jego
zdaniem- radośnie wchodziło w smierć, a on- choć mógł go od śmierci
odciągnąć- nie ingerował. Mam spore wątpliwości. No tak, wiem- z małego
dziecka mógłby wyrosnąć bandyta. :-(


>>>>>>> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa
>>>>>>> życie ze swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to
>>>>>>> ona nadal ma z kogo wysysać życie i czyni to bezwzględnie
>>>>>>> wykorzystując emocjonalnie dzieci. A system opieki
>>>>>>> społecznej jeszcze się nad nią lituje i podlewa taka
>>>>>>> kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w takiej sytuacji należy
>>>>>>> jej zabrać dzieci tak jak to próbował zrobić Bettelheim,
>>>>>>> aby pozbawić ją ostatniej deski ratunku, by musiała pokonać
>>>>>>> strach przed usamodzielnieniem się, gdyż w sytuacji gdy
>>>>>>> będzie sama wychowywała dzieci wzmacniać będzie negatywne
>>>>>>> więzy łączące ją z dziećmi, które będzie wychowywać. Takim
>>>>>>> przykładem, jest mój syn Wojciech, dziecko z zespołem
>>>>>>> Down'a, który jest perfidnie wykorzystywany przez Teresę
>>>>>>> Mierzwiak, moją byłą, w walce ze mną.
>
>>>>>> Ty strasznie monotematyczny :-) No ale nie odpowiedziałeś na
>>>>>> moje pytania: Dlaczego, skoro nie ma w przyrodzie żadnej
>>>>>> równości - Ty chcesz, żeby ludzie byli sobie równi? Na czym
>>>>>> konkretnie ta równość miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś -
>>>>>> ale to był naprawdę bełkot - wybacz :-) Napisz po prostu:
>>>>>> dlaczego ma być równość i dokładnie o co w niej chodzi.
>
>>>>> Może i jestem monotematyczny, ale za każdym razem staram się
>>>>> pokazać na przykładzie, który przerobiłem osobiście, różne
>>>>> aspekty i oblicza tego samego problemu gdyż dzięki za każdym
>>>>> razem mogę trafić na nowego odbiorcę, któremu akurat dany opis
>>>>> może pasować do jego doświadczeń, może z nimi korelować.
>>>>>
>>>>> Natomiast co do Twojego zarzutu, że nie rozumiesz na czym niby
>>>>> ta - prezentowana przez mnie - równość miałaby polegać, muszę
>>>>> stwierdzić, że jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem. Wiele
>>>>> razy tłumaczyłem, że chodzi o równość w posiadanej Wiedzy o
>>>>> życiu przez Stwórcę oraz jego Potomka. Źródłem Wiedzy dla
>>>>> potomka jest jego Stwórca, który pod żadnym pretekstem nie może
>>>>> zatajać przed Potomkiem jakiejś części tej Wiedzy o życiu,
>>>>> która sam posiadł gdyż Wiedza ta jest potrzebna Potomkowi do
>>>>> podejmowania samodzielnych i odpowiedzialnych decyzji.
>>>>> Jakiekolwiek zatajenie ze strony Stwórcy prowadzi do
>>>>> NIERÓWNOŚCI w posiadanej Wiedzy
>
>>>> No i dotąd - to przecież kompletny słowotok, by użyć eufemizmu.
>>>> No dobrze - jedna sprawa, to dostęp do poznania prawdy. Inna -
>>>> percepcja prawdy u każdego z nas. No i to, czy w ogóle chce do
>>>> tej prawdy dotrzeć. To są bardzo indywidualne rzeczy.
>
>>> Jeżeli pacjent nie chce dotrzeć do prawdy, a więc nie chce stać
>>> się samodzielny to znaczy, że chce wykorzystywać innych, w tym
>>> terapeutę, do tego by przerzucać na nich odpowiedzialność za
>>> decyzje, które on podejmuje, i w ten sposób chce wykorzystywać ich
>>> do wspierania się na ich barkach. Ktoś, kto nie jest tego świadom
>>> pozwoli niedojrzałemu osobnikowi wykorzystywać siebie w ten
>>> sposób. Ale wówczas on traci wolność i obaj/je staczają się w
>>> otchłań w obecności aktów przemocy. Dlatego dążenie do poznania
>>> prawdy jest jedynym sposobem na uwolnienie się od przemocy i
>>> wszystkich patologicznych zachowań towarzyszących nieświadomemu
>>> życiu.
>
>> Jeszcze raz - trzymając się tej sytuacji: terapeuta jest świadomy
>> tego, co się dzieje. Pacjent - nie chce być świadomy, ucieka.
>> Terapeuta przecież pokazuje mu drzwi - jak w Matrixie. Jednak pacjent
>> to nie Neo - i przez nie nie chce przejść. Może i powinien dążyć ku
>> prawdzie. Może. No ale jeśli nie - a takich przecież wielu - to co?
>> Przecież ma do tego prawo. Co proponujesz?
>
> Pozwolić im wymordować się nawzajem.
Problem polega na tym, że oni będą nie tylko mordować się wzajemnie- ale i
mordować innych. Poza tym- to wciąż tylko ostry darwinizm społeczny.



>>>>> między nim a Potomkiem i nierówność ta staje się przyczyną
>>>>> walki Potomka o pozyskanie przez niego tej Wiedzy nawet siłą.
>
>>>> To jakaś brednia. Po prostu bełkot. Tak, jak napisałem powyżej:
>>>> czyjeś dążenie do prawdy, a także zdolność jej zrozumienia w
>>>> danym momencie są bardzo indywidualne. Wręcz bym napisał -
>>>> dokładnie każdy ma swoje własne. Ktoś więc może chcieć tej wiedzy
>>>> - wręcz pożądać jej, inny będzie to mieć - tam, gdzie Ty się
>>>> domyślasz.
>
>>> Niechęć lub strach przed poznaniem (ujawnieniem) prawdy to dążenie
>>> do tego co opisywałem powyżej: do przerzucania na kogoś innego
>>> odpowiedzialności za swoje własne życie, to poszukiwanie ofiary
>>> (kozła ofiarnego). A to oznacza przemoc, przede wszystkim przemoc
>>> psychiczną (manipulacja i oszustwo).
>
>> No nawet - ale co zrobisz (powtarzam) - gdy ktoś tego nie chce? No i
>> dlaczego miałby chcieć? Ja wiem, że napisałeś, dlaczego. Tyle, że to
>> Twoje "dlaczego". Ktoś inny ma prawo to odrzucać. A Ty co? Chcesz mu
>> nakazać? Co proponujesz? No bo jeśli nakazać nie chcesz - to cała
>> Twoja teoria bierze w łeb. Paradoksalnie - jeśli chcesz nakazać - to
>> także bierze w łeb.
>
> Nie chcę nakazać lecz chcę pokazać jak to działa i w ten sposób
> DOŚWIADCZALNIE zachęcić go do pójścia moim śladem. Taki pacjent jest jak
> dziecko, które wyczuwa dobro i będzie podążać za mną. Możesz się
> wyśmiewać z mojej wiary, ale ja naprawdę wierzę w dobroć człowieka,
> nawet tego jeszcze nieświadomego, który chce byc dobrym.
>
>
>>> Przemoc psychiczna prędzej lub później prowadzi do zmian w
>>> informacji genetyczną zwanej oraz problemy reprodukcyjnego. Jeszcze
>>> raz odwołam się do doświadczenia Calhoun'a, którego wyniki naprawdę
>>> warto starannie przeanalizować. A do tego byśmy przetrwali musimy
>>> zgodnie i świadomie współpracować a nie być na różne sposoby
>>> zmuszanymi do współpracy, bo taka wymuszona współpraca to również
>>> przemoc w dodatku z elementami wykorzystywania jednych przez
>>> drugich (patrz kapitalizm, feudalizm, socjalizm realny,
>>> niewolnictwo, etc.)
>
>> Ciekawe wnioski, przyznam, że nawet osobliwe :-) Przecież ten
>> eksperyment dowodzi, że jak się komuś usuwa spod nóg wszelkie
>> przeszkody - to wyrasta na nieudacznika, któremu się nic nie chce. I
>> Ty, po przemyśleniu tego - poszedłeś śladami Trofima Łysenki - który
>> też uważał, że obowiązującą reguła wszechświata jest wzajemna
>> współpraca - a nie rywalizacja. No weź - no. Daj spokój, przecież to
>> gwałt na logice!
>
> Zarzucając mi osobliwość wniosków, które wyciągam z eksperymentu
> Calhoun'a zapominasz o jednym. Zapominasz o tym, że do akwarium zostały
> wpuszczone myszy z zewnątrz, myszy które miały już zakodowany zakaz w
> swoich zachowaniach seksualnych ponieważ wcześniej wzrastały w
> środowisku, w którym zakaz obowiązywał. A to, że akwarium zostało
> całkowicie odizolowane od wpływów zewnętrznych nie miało już żadnego
> wpływu na wyeliminowanie z ich arsenału zachowań patologicznych. Uważam,
> że czynnik izolacji zadziałał wręcz przyśpieszająco na ujawnienie się
> przemocy. Przyśpieszająco zadziałał również fakt, że myszy nie musiały
> walczyć o pożywienie, którego miały pod dostatkiem.
>
> Według mnie walka o przetrwanie (zdobywanie pożywienia i ograniczona
> jego ilość, walka z zagrożeniami, etc.) są czynnikami sprzyjającymi
> rozwojowi ale nie tylko materialnemu lecz społecznemu przede wszystkim.
> Są to czynniki, które wzmagają i przyspieszają proces poszukiwania
> przyczyny wynaturzania się (patologizacji zachowań, niespodziewanych
> mutacji tzw. genetycznych) gdyż nie rozpoznanie tej przyczyny we
> skończonym czasie prowadzi do zagłady danej formy Życia, tak jak to
> obserwujemy w eksperymencie Calhoun'a. Zauważ również to Chironie, że w
> sytuacjach trudnych, o ekstremalnych nie wspominając, ludzie - a zapewne
> również i inne gatunki - działając pod presją są w stanie uruchomić
> intuicję i skuteczne poszukiwanie nowych rozwiązań na skale
> niespotykaną. Podczas gdy dobrobyt z zakonserwowana i ukryta przemocą
> (patologią) prowadzi do degrengolady, schyłku i zagłady danej formacji.
Zgoda- i zarazem prośba, byś sam to zrozumiał. Przecież to zaprzeczenie
tego, co głosisz- ŻADANIA RÓWNOŚCI! Właśnie równość jest przyczyną 9a raczej
jakakolwiek próba jej wprowadzania) tej stagnacji! Brak rywalizacji jest
patogenny.



>>>>> Czyli brak spójności Wiedzy pozostającej w zasobach Stwórcy i
>>>>> Potomka prowadzi do walki o zrównanie tych zasobów, a każda
>>>>> walka - jak Ci zapewne wiadomo - prowadzi do zagłady jednej lub
>>>>> obydwu walczących ze sobą stron.
>
>>>> Wniosek wyprowadzony z FAŁSZYWEGO założenia. No cóż - śmieci na
>>>> wejściu - śmieci na wyjściu, jak mawiają informatycy. Czyli -
>>>> jakie założenie, taki wniosek.
>
>>> Tu nie ma żadnych założeń - to są wyniki najzwyklejszych
>>> obserwacji życia społecznego i rodzinnego. A jeżeli już twierdzisz,
>>> że popełniłem jakieś założenie to zacytuj je i wskaż palcem.
>
>> Błędem jest zakładanie, że każdy będzie dążył do prawdy. I że
>> jedynym powodem niedążenia do prawdy jest zasłanianie mu jej
>> (zakazywanie) przez ojca, jak to ująłeś.
>
> Jeżeli odrzucasz moje stwierdzenie, że każdy będzie dążył do sięgnięcia
> po prawdę to może zaakceptujesz to, że każdy marzy o tym by być
> człowiekiem wolnym.
Nadużycie. Nie znasz marzeńwszystkich ludzi. Z tego, co znam ludzi-
szczególnie kobiety- to wiele z nich nie marzy o wolności- a wręcz
przeciwnie. I nie widzę w tym niczego złego.

> Tyle, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego co
> oznacza i do czego zobowiązuje chęć bycia wolnym. Nie każdy potrafi
> skojarzyć również to, że z nieodłącznym elementem procesu wyzwalania
> jest proces poznawczy, którego zwieńczeniem jest Prawda absolutna.
Znowu zgoda na to u góry. I znowu poniżej brednia. To bełkot. Czy
rywalizacja musi być skutkiem poczucia własnej wartości? No tak, MOZE być.
Czy prawda jest tylko jedna? To fakt. Jednak każdy z nas przy pomocy tego co
ma- tworzy sobie swój własny, indywidualny obraz prawdy. Tak już jest- i
zmienić tego nie sposób. Natomiast twierdzenie, że to efekt nierozwiązanego
kompleksu Edypa- to królik z kapelusza!
" Ludzie uwikłani w rywalizację będącą skutkiem braku poczucia własnej
wartości nie chcą uznać, że Prawda może być tylko jedna, gdyż tworząc
sobie swoje własne lokalne prawdy żyją w ułudzie i przekonaniu, iż
dzięki temu, że maja jakąś swoją prawdę są lepsi od innych przez co
kompensują sobie brak poczucia własnej wartości (efekt nierozwiązanego
kompleksu Edypa/Elektry)."
--
Chiron

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
03.09 LeoTar Gnostyk
05.09 j...@o...pl
21.09 Chiron
24.09 j...@g...com
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
SZOK
Kara wiezienia.
Fiducia supplicans.
Na kłopoty - ZIELONI ????
"Państwo"
Dlaczego faggoci są źli.
Autotranskrypcja dla niedosłyszących
Zmierzch kreta?
is it live this group at news.icm.edu.pl
"Schabowe"
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Demokracja antyludowa?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?