Data: 2002-12-15 14:34:17
Temat: Re: Dylemat.- przepraszam rozciągneły mi się linijki ;-(
Od: "Elita.pl" <b...@e...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
T0SIA wrote:
> nie mam na mysli potrzeb nie kojarzonych z uczuciami
> i zwiazkiem dwojga ludzi.....
Ja też. Bardzo rzadko zdarza się by jakaś osoba była w stanie,
czy nawet mogła, spełniać wszelkie potrzeby drugiej osoby pomimo
miłości do niej.
> tu sie mylisz
Jakieś argumenty za Twoją tezą?
> tu nie o dume chodzi...
A niby o co innego!?
> dziwie sie, ze wiernosc utozsamiasc z tak paskudna "zadza posiadania"
> czy "monopolem"
Wierności nie utożsamiam. Natomiast wymaganie wierności jest wynikiem
żądzy posiadania na wyłączność, a nie miłości.
> zaczekaj..bo galopujesz... biegniesz inna sciezka niz ja...
> ja nie pisze o tym, ze przez jednorazowa zdrade trzeba "zeszmacac" i
> "grzebac",, bron Cie Panie Boze...
To od jakiej ilości "zdrad"? Dwóch, trzech, dziesięciu?
> Temat rozchodzi sie o przyzwolenie na zdrady,
Nie daję przyzwolenia na zdrady. To decyzja drugiej strony.
Ja tylko mówię, że nie mam zamiaru z jej powodu strzępić kopii, robić
wymówki, histeryzować itp. itd. Jest to sprawa dla mnie mało istotna.
> o przymykanie oka na wycieczki sexualne...a takze o wiernosci
> w milosci - i oczekiwaniom wobec partnera...
Dla mnie wierność w miłości oznacza zupełnie coś innego, nie związanego
z wyłącznością, w tym seksualną.
> Co do zdrad...
> jesli sie przytrafia tylko rozmowa, szczerosc, szukanie przyczyny jest
> gwarancja na utrzymanie zwiazku...a nawet jego mocniejsze zawiazanie...
> To oczywiste...
Nie. Jeśli o "zdradzie" nie dowiedziała się druga strona to tylko analiza
i szukanie przyczyny. Nie można obciążać partnera takim zwierzeniem, jeśli
się wie, że go to zrani.
Arek
--
http://www.sti.org.pl/0-700.htm
|