Data: 2003-01-22 11:54:51
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Xena" <t...@l...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osoba znana wszem i wobec jako Iwcia&Pstryk zamieszkała pod adresem
<p...@o...pl>
w artykule <news:b0lfn1$gpv$1@korweta.task.gda.pl> napisała w ten
deseń:
>>> A tu wracamy do punktu z którego wyszłymy: czy można ufać mężowi.
>>
>> Może nie koniecznie wyszłymy, ale się przewinšł. Nadal uważam
>> opisane rozwišzanie za rednio rozsšdne.
>
> No i nadal Xeno wlasciwie nie wiem, dlaczego ten biedny hipotetyczny
> maz w przypadku urodzenia kalekiego dziecka w wyniku inseminacji czy
> in vitro ma przy tej zonie trwac, a w przypadku zaplodnienia przez
> sasiada nie. To juz chyba zalezy od meza a nie od metody?
>
W metodzie in vitro i innych takich dawcy są sprawdzani - w miarę
możliwości - czy nie mają "złych" genów. tutaj nie masz żadnej pewności
co drzemie w sąsiedzie. Poza tym, wiesz, niestety mężczyźni tacy są, że
swoje od biedy jeszcze będa wychowywać jak coś pójdzie nie po ich myśli
a cudze już nie. Jak to mówią - sukces ma wielu rodziców a porażka jest
sierotą.
No i jak dla mnie pozostaje jeszcze jeden aspekt tej sprawy - mówić
dziecku, że jest sąsiada? A jak się kiedyś dowie, że absolutnie nie może
być dzieckiem kogoś, kogo od iluś lat uważa za ojca? Nie sądzisz, że
odbierze to jako jedno wielkie oszustwo i może odwrócić się i od matki i
od "ojca" - w końcu oni go oszukiwali cały czas?
--
Pozdrówka
Tatiana
|