Data: 2003-01-23 11:15:45
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b0n8h2$c1i$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Ewa Ressel"
> > Pewności nie można mieć nigdy.
> Mówię o tym o czym mówię;) Na samym początku uściśliłam o czym;
> jednym z elementow było to czy wie żona owego pana, czy też
> on sam sobie tego życzy.
>
> > To nie jest "zwykłe zaspokojenie ciekawości", to przekazanie prawdy o
> > tożsamosci drugiej osoby, do czego dziecko ma prawo.
> > A ten końcowy tekst o konsekwencjach to jakiś horror. Powtarzam -
dziecko MA
> > PRAWO wiedzieć, kim jest. Ono nie prosiło się na świat w taki sposób. To
> > rodzice podjęli decyzję z pełną świadomością konsekwencji.
> Mylisz się i chyba niewiele osób jest tego samego zdania. Gdyby tak
> było to PRAWO do wiadomości kim są biologiczni rodzice miałyby także
> dzieci ze sztucznych (klinicznych) zapłodnień.
> Bo o tym "PRAWIE" nie decyduje chyba to czy mama dała sie
> zapłodnić na stole operacyjnym czy na żywca, hm?
> A jeśli nie to dlaczego jednym dzieciom to prawo się odbiera a innym nie?
> Moze dlatego że to nie jest prawo?
??? Nie mówię o prawie pisanym, ale naturalnym prawie do poznania własnej
tożsamości. O wadze tej kwestii świadczą wysiłki podejmowane przez dzieci
adoptowane (nawet bardzo szczęśliwe w nowej rodzinie), aby dotrzeć do swoich
rodziców biologicznych.
>
> > No to już zakrawa na farsę. A dlaczego niby dziecko miałoby dochowywać
> > tajemnicy?
> Nie, właśnie nie ma takiego obowiązku, tekst dotyczył męża.
Napisałaś co następuje: "Dziecko niekoniecznie może potrafić dotrzymać
tajemnicy." (nawiasem mówiąc, w polszczyźnie "dotrzymuje" się słowa, a
tajemnicy się "dochowuje" - a mówiłam o "Słowniku frazeologicznym"). No więc
gdzie ten mąż?
ER
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|