Data: 2003-01-23 11:49:15
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Janna <j...@t...pl> napisał(a):
> Kobieta z bezdzietnego malzenstwa decyduje sie na najprostszy
> sposob produkcji berbecia - bzykniecie sie z faciem. Jego zona nie ma nic
> przeciwko, zeby jej chlop bzyknal inna.
A sytuacja nie jest tak do końca hipotetyczna, bo coś podobnego
opisywała "Panorama". Pamiętacie takie czasopismo? Wydawane na Śląsku, zawsze
z kobitką na okładce. Tylko tam szło to tak:
Kobieta była samotna, dobrze sytuowana, chciała urodzić dziecko, tylko coś z
panami jej nie wychodziło. Wybrała sobie więc reproduktora, ojca dwójki
dorodnych dzieci - nie pamiętam, czy facet był jej sąsiadem, czy kolegą z
pracy, w każdym razie - można go ogólnie zaliczyć do kręgu znajomych. Został
poproszony o przysługę, żona faceta wyraziła zgodę, bo ZTCP to facet nie
robił tego za darmo, zrobił co miał zrobić, udało się, dziecko urodziło się
zdrowe, chowało się świetnie, tatuś nie miał ochoty utrzymywać kontaktów,
wszystkim układ odpowiadał. "So far, so good," jak mawiają Anglosasi. Ale
pani zapragnęła mieć drugie dziecko z panem, skoro się sprawdził. Pan nie
miał nic przeciwko, ale jego żona stwierdziła, że dość tego dobrego, pan
jednak podjął się zadania i chyba kontynuował je trochę nadgorliwie. Nie
pamiętam, jak się cała sytuacja rozwinęła, zdaje się pani zaczęła szantażować
żonę, że jak im nie da spokoju, to wniesie pozew o alimenty, nie pamiętam
też, czy ktoś kogoś pobił, czy też skończyło się na serii procesów - tak czy
inaczej, historyjka była opisana w dziale "Pod paragrafem".
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|