Data: 2003-01-23 19:30:01
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "margola & zielarz"
> To nie jest kwestia wychowania. To - zaryzykowalabym - instynkt. Normalny
> ludzki odruch. Poszukiwanie tozsamosci. Naprawde, to nie zaklada negacji
> rodzicow, ktorzy wychowali, bynajmniej. Mozna ich kochac, ale zadawac sobie
> pytanie "co mnie uksztaltowalo? dlaczego jestem od nich inny?" Nie moge
> wykluczyc, ze niektorzy nie poszukuja tozsamosci (nie odnos tego do siebie
> znowu!), bo maja silnie wdrukowane poprzez wychowanie wlasnie, ze w ten
> sposob okazaliby niewdziecznosc wychowujacym. Czyli - poczucie winy.
> Tak - wazne, kto wychowal, ale NIE jest przy tym NIEWAZNE, kto splodzil
> (czy tez dal material genetyczny).
:-)
Nie zgodzę się z Tobą tylko dlatego że _znam_ inny świat i patrzę na to
oczami swojego życia i doświadczenia. Ale muszę przyznać że
przyjemnie się z Tobą rozmawia, na argumenty, z klasą i bez niskich
lotów wycieczek, dlatego wolałabym poprzestać na stwierdzeniu
z Twojej i mojej strony że są dzieci takie dla których owa sprawa nie ma
znaczenia (bez względu na ich empatię czy poczucie winy, po prostu
nie czują potrzeby wdawać się w takie kwestie) oraz sątakie które mocno
to przeżywają. I skoro takie problemy mają zarówno przy inseminacji,
in vitro, adopcji i "naturalnym zapłodnieniu" to może możemy zejść
z kwestii dzieciowej i po prostu uznać że wyłącznie dla doroslych
jest to kwestia ich świadomej decyzji i wyboru.
Może patrzę na to ze zwichrowanego punktu widzenia: jako dziecko
które miało podstawy myśleć że jest niebiologicznym dzieckiem
swoich rodziców (a jednak rodziców!) oraz z drugiej strony
jako żona, kobieta która doskonale wie, z pełną świadomością
i odpowiedzialnością, że zna konkretną osobę którą chciałaby mieć
za matkę dziecka mojego i męza gdybym ja nie mogła a ona nie miała
nic przeciwko.
--
Pozdrawiam
Asia
|