Data: 2003-01-23 20:33:43
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Xena" <t...@l...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osoba znana wszem i wobec jako Ijon zamieszkała pod adresem
<i...@b...pl>
w artykule <news:b0oje5$ce9$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:
> "Xena" <t...@l...com.pl> wrote in message
> news:b0jvsu$9o5$2@news.tpi.pl...
>> Takie rozwiązanie nie dla wszystkich jest najlepsze. Znam parę, która
>> bardzo chce miec dzicko, nie może z powodu choroby męża, sa bardzo
>> katoliccy i in-vitro nie wchodzi w rachubę, ale zaadoptować dziecka
>> nie chcą. Ja ich rozumiem. Skończyło się na tym, że dzieci nie mają.
>
> Rozumiem ze chca miec "swoje" dziecko, a nie dziecko wogole.
> Nie powiedzialbym, ze jest to postawa "bardzo katolicka".
> Powinni raczej przyjac to jako wskazanie od Boga ...
Tak - chcą miec swoje dziecko. Metodę in vitro KK przekreśla, a oni jako
bardzo wierzący tego nie zrobią. Na adopcję się nie zdecydowali bo nie
wiedzą czy są sobie w stanie poradzić z adoptowanym dzieckiem i jego
przeżyciami w momencie dorastania. Większość adoptowanych dzieci trafia
w wieku c.a. 20 lat do psychiatrów, z powodu problemów jakie mają -
własnie w związku z adopcją. Że nie wspomnę już o tym, że jednak
materiał genetyczny przekazany przez rodziców jest też bardzo ważny. Nie
potępiam, broń Boże, adopcji, ale nie wiem, czy z tym co wiem na nią bym
sie zdecydowała. I dlatego ich rozumiem. A nie wiem dlaczego w obliczu
tragedii tych ludzi (tak, dla nich nie możnośc posiadania dziecka jest
tragedią) się z nich nabijasz, że mają to przyjąć jako wolę boską.
--
Pozdrówka
Tatiana
|