Data: 2003-01-23 11:27:37
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> napisał(a):
> Widzisz, (to nie przytyk w Twoim kierunku tylko sposob wyrazu moich
> mysli), nie potrafisz zrozumiec, ze jestem przekonany, ze potrafie
> wychowac dziecko wg wlasnej hierarchii wartosci. I potrafie mu przekazac
> swiat taki jaki jest w sposob taki, zeby bylo dziecku (w moim
> przekonaniu) najlepiej. I w takim duchu nie ma klopotow z tozsamoscia,
> poznawaniem biologicznego ojca itp.
Kuba, wybacz, ale jesteś kompletnie odrealniony. Wartości wartościami, ale
niemało dzieci w wieku paru lat przechodzi kryzys "czy naprawdę jestem
dzieckiem swoich rodziców" (przypomnij sobie odcinek "Wojny domowej" z
oglądaniem uszu w lusterku) i śmiem twierdzić że w takiej sytuacji myślą
sobie "A co będzie, jeśli to nie jest moja prawdziwa mama i mój tata? A
dlaczego prawdziwa mama mnie nie chciała? A co będzie, jak ci przestaną mnie
chcieć? Może mnie oddadzą?" a nie "Nie ta matka, co urodzi, tylko ta, co
wychowa, a rodzice przekazali mi taki system wartości, że nie ma znaczenia,
kim byli moi biologiczni rodzice, yeah, yeah, yeah!". Wprowadzenie w tym
momencie na scenę pana sąsiada zafunduje dziecku niezłą traumę.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|