Data: 2003-01-24 13:27:32
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Jakub Słocki" wrote:
> Takie porownanie to wracajac do naszego nieszczesnego dziecka z
> sasiadem, znalezienie mu _specjalnie_ nietolerancyjnych, fobicznych
> znajomych, i rozpowiedzenie im ze ma innego biologicznego ojca.
Nie- tak byloby, gdyby w tym przykladzie specjalnie szla tym parkiem
krecac pupa i wysylajac calusy do mijanych panów ;)
> kiedy idziesz normalnie ulica, a tu nagle zjawia sie tne gwalciciel, a
> gdzies w oddali widac kogos o kim wiesz ze moze Ci pomoc. I biegniesz do
> niego krzyczac pomocy, a tamten wychodzi Ci na przeciw.
Na podstawie doswiadczen wlasnych i znajomych w kwestii udzielania
pomocy przez przypadkowych przechodniow badz znajomych, checi badz
niecheci udzielania tejze i pozniejszych ewentualnych reminescencji -
wole wolac policje / adekwatnie specjalistów z dziedziny medycyny/
Przynajmniej mam jasna sprawe i wiem czego oczekiwac zamiast galimatiasu
zobowiazan, niedomówien czy pretensji i zali wszem i wobec pozniejszych
z ktorejkolwiek strony. ( policje = tu specjaliste oczywisice tez moge
obwiniac ale nie rodzi to takich komplikacji w mojej sytuacji
rodzinno-zyciowej -rozmawialismy juz o tym )
> Tak jak uniknac tego gwalciciela w okolicy nie sposob, tak potencjalnego
> niebezpieczenastwa dla dziecka rowniez. I powiesz mi ze gdyby nie ta
> krotka spodniczka, to moze by akurat nie wyskoczyl. Ale jaka masz
> pewnosc czy niebieska bluzka ktora ta kobieta miala, czy oczko w
> rajstopach bardziej go nie podniecilo niz ta mini spodnica? Tego nie
> wiesz. Szczegolnie przed faktem.
Blad- nie powiem. Powiem natomast, ze gdyby poszla inna, bezpieczniejsza
droga to prawdopodobienstwo zdarzenia byloby mniejsze.
Analogicznie....
pzdr
agi
|