Data: 2000-12-07 13:16:47
Temat: Re: Empatia(?)
Od: "Aleksander Wysocki" <o...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Krasek wrote in message <90ngp5$hin$1@korweta.task.gda.pl>...
>> raczej nie "wsplodczuwanie", co zdawanie sobie sprawy ze stanu
>emocjonalnego
>> drugiego czlowieka (zarowno z jego "miny", zachowania, sposobu i tresci
>tego
>> co mowi
>
>tak, wszystko się zgadza... potrafisz odczówać emocje drugiego człowieka i
>możesz pomóc mu jeśli jesteś w stanie...
Dobra. Jeszcze raz, z innej strony.
Zdawanie sobie sprawy z emocji, ktore rzadza w danej chwili
drugim czlowiekiem nijak sie ma do wspolodczowania.
Jesli wiem, ze ktos czuje sie wesolo, to wiem o tym.
Jesli widze, ze komus jest smutno, to widze to.
Jesli wiem, ze ktos ma wyrzuty sumienia, jest zazdrosny albo co jeszcze
to wiem to i nic wiecej.
I teraz duzo zalezy jaki stosunek odczuwam do tej osoby.
Jesli to bedzie osoba lubiana, to _moze_byc_ mi przykro, ze cos jest
nie tak, albo moge byc zadowolony, ze ta osoba jest "szczesliwa".
Albo co ciekawsze moge byc smutny, ze jakas sytuacja druga osobe cieszy
(!!!),
jesli wedlug mnie sytuacja nie powinna wywolywac radosci
Postawilbym teze, ze nie ma czegos takiego, jak wspolodczuwanie!
>Jest problem: w jaki sposób można to kontrolować? W moim przypadku zależy
to
>od nastawienia i humoru i nieraz trudno jest pohamować myśli o stanie
>drugiej osoby.
Tego sie nie kontroluje - to jest.
Jesli "widzisz" stan emocjonalny drugiej osoby przez postrzeganie
tego, co sie dzieje z druga osoba i jej otoczeniem,
to moga powstac w Tobie jakies emocje
ale to beda Twoje wlasne emocje.
Olek
|