Data: 2010-03-24 22:43:30
Temat: Re: Homoseksualizm w KoĹ>ciele Katolickim. (Tylko dla myĹ>lÄ...cych, spienieni proszeni na sĹ,oneczko)
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jakub A. Krzewicki napisał(a):
> środa, 24 marca 2010 22:13. carbon entity '~*' <k...@i...pl>
> contaminated pl.sci.psychologia with the following letter:
>
> > Brat, a co niby oznacza "obnoszenie się" ?
> > I jeśli chłopak kocha chłopaka, to już nie może pisać o tym wierszy ?
> > To jakaś bzdura.
>
> Może. Insza rzecz z podpisaną publikacją.
> Ale ja w zasadzie ne o tym, tylko o paradach i coming-outach. To po prostu
> niesmaczne.
>
> Co prawda w odróżnieniu od syfilisu homoseksualizm niejest sam w sobie
> obrzydliwy (tak, jest w przeciwieństwie dozoofilii czy kopofagii naturalny,
> choć to ślepa uliczka tejże natury), to jednak jeśli wchodzi w publiczne
> interakcje społeczne i "utlenia się" w nich, to chcąc nie chcąc nabiera
> takiej obrzydliwości. Tjaaa, już starożytni Grecy... ale oni też przeważnie
> półgębkiem i poezja o tej tematyce była tam nadzwyczaj pruderyjna, jak na
> nasze czasy. Gombrowiczowski Gonzalo Puto by nie uszedł.
>
> Nie powiem, że tez czasem na zdjęciu jakiś chłopiec nie wywoluje u mnie
> zdrożnych chuci (najczęściej taki bardzo niemęski efeb przypominający młodą
> dziewczynę) ale na obejrzeniu i poślinieniu monitora się kończy, dalszych
> rozkoszy nie przewiduję. Po prostu jeszcze nie do wszystkich napalonych głów
> dotarło, że mężczyźni z wyjątkiem rzadkich 1 na milion mutacji obojnaczych
> nie posiadają pochwy, a próby zaspokojenia tych popędów innymi otworami ujdą
> może jako gra wstępna, ale do właściwego zakończenia są wysoce
> niesatysfakcjonujące. Kończą się frustracją, niespełnieniem i przemożnym
> poszukiwaniem następnego równie mało satysfakcjonującego celu.
>
> > zdar
> > <..>___ ~*
> > ( _ ) .__.'
> > al_bakarah
>
> --
> tois egregorosin hena kai koinon kosmon einai
> ton de koimomenon hekaston eis idion apostrephesthai
Ale brednie, uważasz, że ludzie są skazani na biologię i koniecznie
muszą mieć potomstwo? Nie nie muszą. Poza tym nie o biologię tu
chodzi, ale o sferę mentalności. Gdyż homo, to inność, różnorodność,
życie potrzebuje różnorodności, by przetwał gatunek, gdyż poprzez
innych gatunek patrzy na siebie, inaczej siebie nie widzi. Sam
widzisz, że stado w swoim tłumie nie wie co robi. U polaków=katolików
to jest nadwyraz widoczne.
Dlatego im bardziej zwalczano homo, tym bardziej natura dbała o
gatunek, tworząc ich więcej, by stado nie było zaślepione i nie
zgineło.
A jeśli chodzi o greków, to oni mieli jeszcze bezpośrednie odczucie
bytu, dlatego na jedno i drugie sobie pozwalali[ nie byli zafałszowani
kulturą]
A jeśli chodzi o gombrowiczowskiego Gonzalo, to jest alterego polaków,
bo polacy wstydzą się delikatności, kobiecości w sobie, zdeterminowani
stylem męskiego życia[ jaja na krzyżu nieznalskiej, mężczyzna
ukrzyżowany mękością]
Są napięci, napuszeni, mało elastyczni, żaden homofob nie brzydzi się
homo, ale cech które wymiera ze swojej swery, swojej niedojrzałości,
swojej delikatności, czułości, łez itd; A przede wszystkim homofob w
ramach wzoru męskości stada, wypiera swój indywidualizm, on brzydzi
się swoim człowieczeństwem, chce się upodobnić do innych, dlatego
homofobia uderza w nas wszystkich, bo to jest polecenie stada= nie
bądź sobą, podporządkuj się. Tytuł wątku zapodany przez ixi to
projekcja.
|