Data: 2012-06-16 09:07:49
Temat: Re: Jak się nazywa...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 16 Jun 2012 00:12:31 +0200, Animka napisał(a):
> W dniu 2012-06-15 15:48, Ikselka pisze:
>> Dnia Fri, 15 Jun 2012 13:53:03 +0200, medea napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-06-15 13:35, krys pisze:
>>>> medea wrote:
>>>>
>>>>> W dniu 2012-06-15 13:12, Ikselka pisze:
>>>>>> Głównie pektyny. I kwas cytrynowy. Używam żelfiksu Oetkera (nie innych
>>>>>> tego typu produktów innych firm, bo są strasznie kwaśne, a żelfix nie) od
>>>>>> lat. Do niskosłodzonych dżemów. No i teraz właśnie zrobię tę frużelinę.
>>>>>>
>>>>>>
>>>>> Może i ja sobie zrobię. Z truskawek. Są takie piękne teraz, że mam je
>>>>> ochotę zatrzymać jak najdłużej.
>>>> Dżem na żelfixie też warto. I nie ma co szukać porównania do sklepowego.
>>>
>>> Spróbuję. U nas akurat truskawkowy jest w największym poważaniu, musi
>>> być w domu zawsze. Może przekonam córkę do dżemu własnej roboty.
>>>
>>
>> Na żelfiksie dżemy są śliczne, kolor piękny, córka na pewno się skusi.
>>
>> Rada praktyczna - ze względu na nietrwałość owoców i konieczność ich
>> szybkiego zabezpieczenia oraz aby było łatwiej (ewentualnie) podzielić
>> robotę na dwa dni lub na dwa dowolnie (ale rozsądnie) odległe w czasie
>> etapy: owoce zagotowuję (z małym dodatkiem wody na dnie) i tak zostawiam do
>> czasu, kiedy... mam znowu czas. Wtedy do pulpy wsypuję żelfiks, mieszam,
>> szybko zagotowuję często mieszając, wsypuję cukier i doprowadzam do wrzenia
>> - czyli ta część pracy już jak w przepisie.
>
> Mnie najbardziej smakuje z wiśni, Tylko zepsułam drylownicę, która
> zresztą pryskała sokiem na prawo i lewo.
Że zepsułaś, to znaczy że i tak była do niczego ;-)
--
XL
|