Data: 2004-05-10 09:03:22
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7h19a$b40$1@news.onet.pl...
> czyzby? czy wiecej kobiet teraz pracuje, czy wychowuje dzieci?
> zmienilo sie to jakos? jest wiecej przedszkoli, czy mniej?
Ale to ma sie akurat nijak do SPOSOBU wychowania. Ja pracuje, ucze sie, ale
znajduje czas dla Mlodej. Czasami wyglada to tak, ze z Mloda szalejemy, a
pozniej do 4-5 nad ranem siedze i robie swoja prace. Ale wole niedospac, niz
odebrac dziecku to co jego.
> i czy za te bledy "nie potrafisz mamie pomoc", jak asmira?
> tylko z konstruktywnych krytych jakies wnioski mozna
> wyciagnac.
Da sie. Nie robic tak, jak zrobila mama asmiry. Ja na prawde nie widze nic
dziwnego w tej sytuacji, gdy matka nie zadba o kontakt z wlasnym dzieckiem,
to dziecko nie nauczy sie jej kochac. Nie rodzimy sie z wrodzona miloscia do
rodzicow, nabywamy ja z czasem.
> moze teraz tobie sie tak wydaje, ze praca nie ma wplywu na
> kontakty w rodzinie, bo nie masz jeszcze dzieci.
> trudno wiec tobie sobie wyobrazic, czy tez zobaczyc, jakie
> i kiedy ma to znaczenie. nie bede wiec z toba o tym dyskutowac.
Praca ma znaczenie, ale trzeba umiec WYTLUMACZYC to dziecku. Jak pracowalam
na etat, to Mloda bywala u mnie w pracy, po to, zeby ZOBACZYC to miejsce, w
ktorym mama znika na 8-9 godzin dziennie.
Jak ten fakt przestaje byc abstrakcja, latwiej sie z nim pogodzic. A dzieci
maja niesamowita zdolnosc nad przechodzeniem do porzadku dziennego nad
wiekszoscia faktow.
> przyslowie to w relacjach miedzyrodzinnych imo ma sie
> jak piesc do obrazu.
Jest to prawda obowiazujaca wszedzie. Wsrod grupy kolezenskiej, w miejscu
pracy, w domu rowniez.
Nie mamy obowiazku kochac naszych rodzicow, jesli na to nie zapracowali. To,
ze mama mnie urodzila, nie oznacza, ze bede ja kochac miloscia slepa. Ciesze
sie, ze jestem na tym swiecie, ale dziecinstwa drugi raz nie chcialabym
przezywac.
Kania
|