Data: 2009-12-01 07:55:59
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: Iza <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 1 Gru, 00:43, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Mon, 30 Nov 2009 15:25:51 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
>
>
>
>
>
> > ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> > dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> > oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> > to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> > nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> > Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> > osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> > wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> > przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> > Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> > tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> > zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
> > czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
> > jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
>
> > Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
> > zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
> > szczęśliwy...
>
> Nie myślę o śmierci. Ona sama o mnie pamięta i świadomosć tego mi
> wystarczy, ale i nie paraliżuje.
> Widzę, ile czasu ludzie tracą na marnowanie sobie życia nawzajem, zamiast
> się nawzajem szukać i odnajdywać.
> Zupełnie jakby oni wierzyli w nieśmiertelność. Że zdążą, że się odnajdą, a
> na razie się trochę pozabijają.
> Ponieważ ja w nią nie wierzę ani się nią nie oszukuję, umrę z poczuciem
> osiągnięcia pełni.
> No bo czyż przeżyte w zdrowiu i szczęściu (generalnie) prawie 50 lat to zły
> wynik? Każdy następny dzień/rok z MŚK to już bonus, każdego ranka sobie to
> myślę, kiedy półśpiąc czuję go obok siebie :-)
>
> --
>
> Ikselka
Myślę o śmierci prawie codziennie, czasem bardzo natrętnie
Z jednej strony biorę leki i "zażywam szpitala" w razie potrzeby, z
drugiej strony
jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.
Hmm rozdźwięk i niedorzeczność, ale
takie jest życie. Moje życie.
Marzy mi sie odejść we śnie, śniąc o czymś dobrym.
___
Iza
|