Data: 2014-11-05 16:09:39
Temat: Re: Karmel
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
> Tak, ale jak do wszystkiego potrzebny jest łut szczęścia przy zakupie.
> Kupując coś firmowanego sprawdzoną marką jest mniejsze ryzyko, że za
> chwilę poleci się wymieniać, lub wyrzucać. W przypadku solidniejszych
> zakupów jednak wolę nie ryzykować korzystając z "wyjątkowych okazji".
Wszystko co związane z markami, zasługuje na nieco głębszą analizę.
Gdyby ktoś chciał kupić niemarkowy samochód, to takiego nie znajdzie.
Wszystkie one markowe. Są tacy, co wiedzą która marka dobra, która nie.
Ja umiem powiedzieć tylko, która bryka nada się do planowanych celów.
Może nawet o kolorze coś rzeknę, bo bywają ładne i brzydkie. Ale nazwa
producenta, to gdzieś na dalszym planie jest. Owszem, coś mówi, ale nie
mówi wiele.
Kilka lat temu w radiu była kampania promocyjna. Namawiali, żeby kupować
tylko towary markowe, a innych nie. Kilku producentów z różnych branż
zrobiło zrzutkę i za to emitowali te swoje agitki. Może i w telewizji
też to było, ale telewizji nie oglądam, więc tylko o radiu piszę. Wśród
sponsorów akcji był producent bakalii. Gadali więc w głośniku, że jak
kupować bakalie, to tylko markowe. I tu mnie z nóg ścięło, a oczka mi
na wierzch wyszli. Przecież nie ma lepszych bakalii, niż te na targu
kupione! Te wybrane po skosztowaniu spośród wielu podobnych stert daktyli,
migdałów, fig czy rodzynek (albo rodzynków). Najlepiej by było zawsze
móc tak kupować -- sklep i markowa paczuszka, to ostateczna ostateczność.
Najlepiej by było, gdyby bakalie pozostały przeciwieństwem samochodów
-- tylko niemarkowe, innych nie.
A jak jest z garnkami? Chyba bym nie umiał się pokierować nazwą firmy.
Żadnej nie kojarzę, ani dobrze, ani źle. Z drugiej strony patelnia od
Cygana nie jest dzisiaj moim ideałem.
Jarek
--
Co do szczęścia, to nie gramy w totolotka.
Jak ma spotkać, niech ojczyznę całą spotka!
A cóż znowu by dziwnego było w tym:
Rano wstajem, kraj wzbogacon, a my z nim!
|