Data: 2010-10-07 13:31:35
Temat: Re: Kiedy i jak mówić dziecku o śmierci mamy?
Od: "Qrczak" <q...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia dzisiejszego niebożę zażółcony wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik "Qrczak" <q...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:4cad9002$0$22811$65785112@news.neostrada.pl...
>
>> Sytuacja pierwsza: dziecko wychowywane bez matki zapyta: "gdzie mama" i
>> uzyska odpowiedź: "mama umarła, kiedy byłeś malutki"
>> Sytuacja druga: dziecko w którymś momencie dowiaduje się, że przed
>> obecną w jego życiu od iluś lat mamą istniała mama wcześniejsza
>>
>>> Jak będziecie mielić w świadomości swoją samotność to będzie słabiej,
>>> Wam obojgu.
>>
>> A co ma do tego samotność? Ty masz jakiś problem z byciem samym?
> Ma, bo wtedy dorosły projektuje swoje problemy na dziecko,
> a ono się ich 'uczy'. Jak sądzę, w sferze emocjonalnej, strata żony
> jest dla Szaulo naprawdę trudnym, ciężkim doświadczeniem
> emocjonalnym. Zupełnie inaczej, niż dla małego dziecka.
> I to doświadczenie straty emocjonalnej jest projektowane
> na dziecko teraz i w przyszłości, kiedy ono przyjdzie pytać
> o mamę. Pytanie może być zupełnie techniczne, ale dorosły może
> je zinterpretować (projekcja) jako prośbę o wsparcie
> w poczuciu opuszczenia przez kochającą osobę. Dziecko
> w ten sposób uczy się 'życia w pozycji opuszczenia przez kogoś
> ukochanego'. Jeśli 'od początku' przy dziecku jest jakaś nowa
> mama, to dziecku dużo łatwiej się zdystansować do projekcji
> rodzica. I jemu zresztą też jest dużo łatwiej nabrać dystansu.
A gdzie tu owa samotność?
>> Fizycznie to Szaulo może nawet dziś do syna powiedzieć, że matka mu
>> zmarła. A jak za rok, dwa, pięć syn zapyta, odpowiedzieć z wyrzutem: "No
>> przecież już dawno Ci powiedziałem o tym".
>
> Fizycznie to jego syn teraz potrzebuje kogoś, kto go regularnie przewija,
> przytula, dotyka, gada, prowadzi ustalone rytuały, jest w swych
> zachowaniach rozpoznawalny, stały, konsekwentny.
I to musi byc matka? Ojciec sobie nie poradzi?
> Jeśli jego syn odczuwa
> stratę, to dlatego właśnie, że powyższe rytuały, powtarzalność,
> rozpoznawalność i stałość zostały zachwiane. Coś się konkretnie
> zmieniło, czegoś jest mniej lub jest istotnie 'inaczej'. Taki jest
> wymiar straty odczuwanej przez jego dziecko.
> W ludzkim stadku tego typu stratę bardzo łatwo zapełnić inną bliską osobą,
> np. babcią i dziecko może się zupełnie normalnie rozwijać.
Ale musi zaraz szukać zastępstwa? Czy po ludzku można założyć, że jak spotka
kogoś, z kim będzie chciał być, to się zwiąże?
Qra
|