Data: 2018-02-05 22:11:53
Temat: Re: Kiście!
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Animka pisze:
>>> W Warszawie sprzedają taka kapustą kwaszoną, że jej pogryźć nie
>>> można. Jak sie z musu (żeby się nie zmarnowała) wrzuci do garnka
>>> i chce zrobic z tego kapuśniak, to gotuje się ze 3 godziny. Nie
>>> ma co jeść przez tych wszystkich oszukańców.
>>
>> Kiszona to nie to samo co kwaszona
>
> Wiem, wiem.
A ja nie wiem.
Klient od siedmiu boleści i ósmego smutku, za pięć złotych kilo,
psia jego nędza! Najlepsza królewską grepsztyną żełądek sobie
za pół darmo wyłoży i jeszcze narzeka łatek galarowy, że za mało
romianie. A on znowóż romiany, że do trumny go kłaść łachmytę.
Albo się pyta pętaczyna, czy nie za mało sosiste. Za pięć złotych
chce się witamin nawtrajać i jeszcze sosem ich pipić. Jak chcesz
śmieciarzu, to kup sobie kwaszonych ogórków, a nie delikatesowego
owocu pierwszej klasy, ofiaro kwaterunkowego zagęszczenia. Taki
królewski towar za pięć złotych, to jeszcze jem drogo, zaczem
błogosławić te klęskie owocowe. Szpagowata inteligencja, taka
ich w te i nazad!
W dialekcie warszawskim kapusta i ogórki były kwaszone, a nie kiszone.
Nie inaczej by powiedział Grzesiuk, czy ten drugi, Wielanek, tak też
zawsze pisał Wiech. A to wszystko za czasów, kiedy nikomu do głowy by
nie przyszło, aby kapusta od czego innego kwasu nabrała, jak od stania
w beczce. To dopiero dzisiaj do kiszenia vel kwaszenia dorabiają
ideologie kucharze od siedmiu boleści, smakosze psia ich nędza.
Jarek
--
Na Czerniakowskiej numer jeden
mieszka z żoną brat mój Edek
Na Czerniakowskiej numer dwa
mieszkam z teściową właśnie ja
|