Data: 2008-12-16 09:52:24
Temat: Re: Koniec koszmaru
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 16 Dec 2008 02:43:06 +0100, Redart napisał(a):
> Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:gi70gc$sj3$1@news.onet.pl...
>> ...
>> Kiedy małżonkowie, uciekając się do środków antykoncepcyjnych, oddzielają
>> od siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i
>> kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę ,,sędziów"
>> zamysłu Bożego i ,,manipulują" oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią
>> osobę własną i współmałżonka, fałszując wartość ,,całkowitego" daru z
>> siebie. W ten sposób naturalnej ,,mowie", która wyraża obopólny, całkowity
>> dar małżonków, antykoncepcja narzuca ,,mowę" obiektywnie sprzeczną, czyli
>> taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie
>> tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie
>> wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego
>> daru.
>
> W świetle samego doświadczenia tylu par małżeńskich, a także danych, których
> dostarczają różne gałęzie ludzkiej wiedzy, refleksja teologiczna winna
> uchwycić, a następnie, zgodnie ze swoim powołaniem, uwydatnić różnic
> antropologiczną a zarazem moralną, jaka istnieje pomiędzy środkami
> antykoncepcyjnymi, a odwołaniem się do rytmów okresowych: chodzi tu o
> różnicę znacznie większą i głębszą niż się zazwyczaj uważa, która w
> ostatecznej analizie dotyczy dwóch, nie dających się z sobą pogodzić,
> koncepcji osoby i płciowości ludzkiej. Wybór rytmu naturalnego bowiem,
> pociąga za sobą akceptację cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie,
> akceptację dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności,
> panowania nad sobą. Przyjęcie cyklu i dialogu oznacza następnie uznanie
> charakteru duchowego i cielesnego zarazem komunii małżeńskiej, jak również
> przeżywanie miłości osobowej w wierności, jakiej ona wymaga.
>
> W tym kontekście para małżeńska doświadcza, że ich wspólnota małżeńska
> ubogaca się takimi wartościami, jak czułość i serdeczność, które są
> czynnikami głęboko ożywiającymi płciowość ludzką również w jej wymiarze
> fizycznym. W ten sposób płciowość zostaje uszanowana i rozwinięta w jej
> wymiarze prawdziwie i w pełni ludzkim, nie jest natomiast ,,używana" jako
> ,,przedmiot", który burząc jedność osobową duszy i ciała, uderza w samo
> dzieło stwórcze Boga w najgłębszym powiązaniu natury i osoby.
>
>
>
> ---
>
> Mówiąc krótko: logiczne to jest...
I chciałoby się, aby było dostępne każdemu małżeństwu. Lecz ludzie tak
rzadko się wzajemnie szanują w związku...
> Ale jednocześnie popaprane. Mamy tu tezę,
> że stosowanie antykoncepcji poniża kobietę
Można się z tym zgodzić, ponieważ wtedy narażona jest ona nawet na przymus
antykoncepcji i przymus współżycia w celu zapewnienia dostępności siebie
dla męża jako JEGO narzędzia rozkoszy.
Mało jest takich przypadków? Chodzi tu o tzw użycie - termin rozpatrywany
bardzo wnikliwie w Kosciele.
>
> a także radykalnie obniża jakość dialogu między małżonkami, uprzedmiatawia
> relację i powoduje, że pieszczoty są 'niepełne'.
Jest w tym coś: kiedy seks staje się dostępny w każdym momencie, bez
ograniczeń, a z tego powodu i bez równoczesnej ochoty obojga (przeciez nie
zawsze każdy ma ochotę w każdej chwili, można się gorzej czuć albo po
prostu nie mieć ochoty), staje się przedmiotem żądania jednostronnego w
czestych przypadkach, tzw dawanie dowodu miłości czy obowiązek małżeński
:->
Wtedy ludziom przestaje zależeć na jego jakości. Zaczynają sprowadzać go do
szybkiego zaspokojenia, i to wcale niekoniecznie obojga partnerów, we
własnej obłudzie czy naiwności pozostawiając je "do każdego następnego
razu". Jedno z nich więc czuje się w sumie wykorzystane czy niezaspokojone
- oczywiście ten następny raz jest identyczny ze wszystkimi poprzednimi,
wytwarza się układ podległości, zależności (bo sobie pójdę do innej, do
innego), jedno z partnerów nie jest regularnie zaspokajane itp.
Kiedy natomiast seks staje się swego rodzaju "delikatesem", chce się
wykorzystać ten moment wszechstronnie, celebruje się go, chcąc, aby z racji
niejakich ograniczeń częstotliwości wydobyć z niego i dla siebie, i dla
małżonka wszystko, co możliwe :-)
>
> Burzy jedność osobową duszy i ciała ... w najgłębszym powiązaniu natury i
> osoby - czytaj: jest zagrożeniem dla zdrowia psychofizycznego
>
> i nie ma mowy o pogodzeniu antykoncepcji z wysoką realizacją duchową.
Jak wyżej.
Ale sa i trudne kwestie - o których pisalam w chwilę temu, w innym poście.
One wg mnie musza być jakoś uregulowane, choć nie wyobrażam sobie, aby
działo się to na drodze czynienia wyjątków... Wiec jak???
|