Data: 2001-02-23 09:46:55
Temat: Re: Legalizacja narkotykow a walka z uzaleznieniami (Bylo: Administrativa -- tematyka grupy)
Od: e...@f...foto.ch.pwr.wroc.pl (emes)
Pokaż wszystkie nagłówki
On 22 Feb 2001 10:33:04 +0100, Michal Koziara <m...@p...pl> wrote:
>>a czy ja napisałem, że to wyłączna wina prohibicji?
>>pokazuję ci, że ona nie spełnia oczekiwań. nie łagodzi problemu narkomanii, a
>>nawet go zaostrza.
>
>A skąd wiesz, że zaostrza? Nie wiesz, tylko przypuszczasz... Tak samo, jak
>nie wiesz, czy legalizacja zmniejszy ten problem.
na razie wiem, że zakazy i tępa, brutalna siła, nie poprawiają sytuacji. czy
nadal więc ammy trzymać się sposobu, który ewidentnie nie działa? jak jacyś
ostatni fizole - "wystarczy większy młotek"?
>>>(tak na marginesie - nie jestem zwolennikiem karania śmiercią za
>>>posiadanie narkotyków, ale za handel nimi - i owszem)
>>
>>czyli sprzedawcę z monopolowego czy panią z kiosku sprzedającą papierosy też
>>wysłałbyś na krzesło elektryczne? wszak oni sprzedają narkotyki i to twarde.
>
>A jest to nielegalne? Nie. To o czym rozmawiamy? Czepiasz się, że nie
>napisałem "za handel nimi, kiedy jest to nielegalne"?
a z jakiej racji ktoś handlujący wódką ma być traktowany przez prawo lepiej niż
sprzedawca trawki? czyżby wódka była lepsza i mniej szkodliwa?
i nie trzymaj się tak kurczowo przepisów, bo to prawo ma się dostosowywać do
rzeczywistości, a nie odwrotnie. przepisy to nie jest niepodważalna świętość i
autorytet.
no więc, pomijając aktualny stan przepisów, którego handlarza skazałbyś na
śmierć? chcę usłyszeć _twoje_ zdanie, a nie kalkę obowiązującej doktryny.
>Poza tym zauważ, że sprzedaż papierosów i alkoholu nieletnim jest
>zakazana, a ci, którzy to robią, po prostu łamią prawo.
czyżbym napisał o sprzedawaniu nieletnim?
>>chyba jednak nie rozumiesz. problem nie zniknie. będzie za to więcej pieniędzy
>>by leczyć jego skutki.
>
>Bzdura! Ci sami ludzie w policji, którzy obecnie ścigają handlujących
>narkotykami, będą musieli ścigać tych samych przestępców np. kradnących
>samochody lub handlujących bronią.
powiem krótko - w obecnej sytuacji nie ma bardziej dochodowego interesu, niż
handel narkotykami. chyba powiniennem zostać świętym, bo hodując konopie mam
koszt produkcji około 50groszy/gram (cena czarnorynkowa przy takiej jakości, to
jakieś... 20zł), a nie sprzedałem ani odrobiny. obawiam się, że większość ludzi
nie oparłaby się takiej pokusie.
>>i nie kupuję. ale robią to inni i nie podoba mi się, że ich pieniądze trafiają
>>do przestępców, którzy potencjalnie zagrażają także mojej osobie.
>
>A mi się w ogóle nie podoba, że ludzie biorą narkotyki, uzależniają się i
>potencjalnie zagrażają mojej osobie.
zagrażają? a niby w jaki sposób?
>Przyznam. A co powiesz na coś takiego: osoba, która hoduje, powiedzmy, 5
>krzaczków trawki, hoduje na własny użytek, prawda?
>A taka, która ma ich 10? A 15? A 20? A 50? Jak określisz granicę,
>rozdzielającą "dla siebie" od "na handel"?
handel to jest handel, a nie "posiadanie ilości sugerującej, że się sprzedaje".
>Niekoniecznie. Jeśli aż tak zależy Ci na paleniu, to możesz przecież
>jechać na weekend od Amsterdamu - kto Ci broni? Wiem, że argument jest
>nieco absurdalny, niemniej dowodzi, że jesteś wolny - możesz robić co
>chcesz, musisz tylko wybrać odpowiedni sposób.
możesz sobie jechać... a ja się urodziłem w _tym_ kraju i nie wybrałem go sobie.
dlaczego mam być z tego powodu traktowany gorzej niż mieszkaniec holandii?
a wycieczkę do amsterdamu polecam każdemu, żeby na własne oczy zobaczył że
marihuana nie zabija.
>Z takiej, że możesz to np. sprzedać małolatowi z zyskiem. Możesz? Możesz.
>Nie zrobisz tego? Ty to wiesz, ale czy inni wiedzą.
na takiej zasadzie, to każdego mężczyznę można zamknąć w więzieniu. za gwałt.
nawet wyposażenie posiada.
>A skąd wiesz, że po legalizacji tutaj, teraz, w tym konkretnym kraju i w
>tym czasie, będzie się on zmniejszał? Wnioskujesz to na przykładzie jednej
>Holandii?
a masz przykład, gdzie liberalizacja prawa się nie sprawdziła? nie? to powiem
ci, że w takim razie ma 100% skuteczności.
>W takim razie w krajach arabskich należałoby wprowadzić nakaz
>jedzenia wieprzowiny, bo w Polsce się je i przestępczość od tego nie
>wzrasta...
czyżby dla ciebie "pozwolenie" i "nakaz" były synonimami?
>>oczywiście, że nie, bo nigdzie nie zalegalizowano. co prawda w szwajcarii i
>>belgii coś się w tej materii ruszyło, ale na wyniki przyjdzie poczekać.
>
>To może chociaż poczekaj na te wyniki? Zanim zaczniesz gardłować na rzecz
>czegoś, czego rezultalty są co najmniej niepewne.
aha. więc mamy zawsze iść kilka kroków za innymi, ostrożnie by się nie sparzyć?
i przypadkiem nie próbować czegoś nowego, bo można się zawieść?
wiesz do czego doszłaby ludzkość, gdyby tak działała?
>>na pewno mniej ludzi sięga po heroinę, która w latach 70-tych była tam plagą.
>>jeśli potrzebujesz danych, poszukaj sobie na http://www.frw.uva.nl/cedro/
>
>A nie było to przypadkiem spowodowane zorganizowaną akcją uświadamiania,
>zwłaszcza młodzieży szkolnej, o skutkach zażywania narkotyków, przede
>wszystkim "twardych"? Oraz skutecznością policji w ściganiu handlującymi
>tymże?
"przypadkiem" nie. co do uświadamiania - tak, to jest konieczne, tym bardziej
gdy zamierza się zalegalizować jakąś używkę. ale akcjami policji mnie nie
rozśmieszaj - popatrz na usa, gdzie jest chyba najlepiej zorganizowana i
finansowana (z czyich pieniędzy?) policja antynarkotykowa...
>Zauważam niepokojącą jednostronność w argumentacji zwolenników legalizacji
>- zalegalizujmy dragi, bo tak, bo w Holandii się udało (furda inne
>okoliczności, lepiej je przemilczeć), bo prohibicja w Stanach 80 (!) lat
>temu miała opłakane skutki, bo zlikwiduje się w ten sposób mafię, która
>grzecznie wrócą do uczciwej roboty...
a ja widzę u ciebie oporność na racjonalne argumenty i logiczne rozumowanie.
czyżbyś aż tak daleko zawierzył bzdurom nadawanym przez media? już nie widzisz
innej drogi?
>Ani słowa o tym, jak powszechna dostępnośc dragów, w tym "twardych", ma
>wpłynąć na chęć ludzi do tej pory niezdecydowanych na sięgnięcie po coś,
>co do tej pory było do zdobycia tylko nielegalnie, a po legalizacji
>znajdzie się na wyciągnięcie ręki.
jak już pisałem - nie chcę legalizacji "twardych". na razie miękkie. potem,
jeśli przyjdzie konieczność, można będzie pomysleć o dalszym łagodzeniu
przepisów.
>Tylko porównania do innych krajó, innych społeczeństw, w innym momencie
>historycznym i na innym poziomie świadomości społecznej. Wybaczcie, mnie
>to nie przekonuje.
to do kogo mam porównywać? gdyby wszyscy wokół ciebie jedli zupę łyżką, ty nadal
męczyłbyś się widelcem, bo "oni to nie ja", bo "nie wiadomo czy u mnie
zadziała"?
--
emes
[ http://www.kanaba.prv.pl ]
|