Data: 2002-06-04 13:33:25
Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marzena Fenert" <m...@f...net> wrote in message
news:66vofusuvjingqqd9gi0blua70m13e333s@4ax.com...
> a dopiero po
> >ślubie wyłazi z nich bydle ;-)))
>
> No tak, to wszystko tłumaczy :)))))))))))
> No ale skoro były takie nierozsądne to jużich wina i żalić się nad
> swoim biednym losem to już chyba za późno?
> Marzena
.
Jedna z moich koleżanek była bardzo "rozsądna." Mieszkala ze swoim mężem ze
dwa lata, zanim wzięli ślub. A on wydawał się ideałem. Robił zakupy,
sprzątał, gotował, prasował - swoje koszule i jej bluzki:))) robil pranie,
wszystko naprawial, remontował itd. Tyle, że przed ślubem każde zarabiało
własne pieniądze i ustalali, ile z tego idzie na utrzymanie, opłaty itd a
resztę wydawali dowolnie. On kupował jej kwiaty, prezenty, zabierał do
restauracji itd. A po ślubie on oświadczył: "No, tak, kochanie, ale teraz to
już weszliśmy we wspólnotę majątkową. I wszystkie wydatki musimy planować
wspólnie." A im dłużej są małżeństwem, tym bardziej on sie czepia. Chociaż
zarabiaja mniej więcej po równo.
I tak się składa, że zawsze trzeba oszczędzać na nowy samochód, nowy
komputer, nową wieżę. Jakoś te zabawki są głównie dla niego. SMSów też sobie
nie załuje. Jakoś na nową pralkę czy zmywarkę nie trzeba oszczędzać:)))) A
jej sprawdza w billingu wszystkie rozmowy telefoniczne, i strofuje, że to
ona za dużo rozmawia i w niewłaściwych godzinach, czyli w droższej
taryfie.:))))) Chociaz ich rachunki chyba 100 zł nie przekraczają.
Nigdy nie wiadomo, kiedy z człowieka to bydlę wyjdzie. Ale myślę, że po
ośmiu latach to juz jestem bezpieczna:)))
A ja byłam wyjątkowo "nierozsądna." I za to teraz jestem jak widać wyjątkowo
szczęśliwa. Ja już po miesiącu wiedziałam, czego mogę, a czego nie powinnam
oczekiwać od swojego męża i było to dokładnie to, co byłam w stanie
zaakceptować. Ideałów nie ma. U każdego zawsze znajdą się jakieś wady. I
trzeba po prostu zdawać sobie sprawę, jakie cechy w mężczyznie mają dla nas
znaczenie zasadnicze, a jakie drugorzedne, i zaakceptować go takim, jakim
jest, a nie zmieniać go na siłę. Jakos ci umiejący gotować nie robili na
mnie większego wrażenia. My z mężem po prostu nadajemy na tych samych
falach. I to się najbardziej liczy.
Dla mnie zasadnicze znaczenie miało to, że zawsze wszystkim pomagał, równiez
finansowo, jak było trzeba, nigdy nie odmowił nikomu pożyczenia pieniędzy,
nawet, jeżeli były to jego ostatnie pieniądze i zawsze sprawy innych ludzi
stawial na pierwszym miejscu przed swoimi. To bylo widać juz po miesiącu. I
to, że nie umie gotować, robić zakupów, nie lubi sprzątać, jest
bałaganiarzem, ale o higienę osobistą dba i codziennie sie kąpie.:))))
Miałam trochę łatwiej, bo mieszkal sam. Fakt, jak facet mieszka z mamusią,
to to wszystko często robi ona i faktycznie trudno te sprawy od razu
zauważyć.
A to, że nie umiał gotować, było dla mnie zasadniczą zaletą. A co by było,
gdyby umiał lepiej i moje obiady, chociaz według wielu osób naprawde pyszne,
by mu nie smakowały:)))
A że powielam układ z rodzinnego domu? Coś w tym jest. Jeżeli dziewczyna
była w domu rodzinnym bardzo szczęśliwy i bardzo kochała ojca, to może
podświadomie szuka podobnego partnera? Moja mama również była bardzo
szczęśliwa, mimo, że tata nie gotował i nie umiał robic zakupów:))))
Żyć bez niego potrafi. A raczej uczy się już ponad cztery lata To znaczy
oddycha, je, śpi, bawi się z wnuczką itd. Ale kazdą wolna chwilę w pogodne
dni nadal spędza na cmentarzu.
Pozdrowienia
Ania
|