Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: Pawel Chmielewski <d...@g...pl>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Mrożenie zupy ogórkowej
Date: Tue, 18 Jul 2006 23:37:20 +0200
Organization: Onet.pl
Lines: 45
Message-ID: <e9jkah$17m$1@news.onet.pl>
References: <e9is4d$l4u$1@news.onet.pl> <e9j03c$pir$1@inews.gazeta.pl>
<e9j09q$5ak$1@atlantis.news.tpi.pl> <e9j40g$d5r$1@news.onet.pl>
<e9jf9d$7pn$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: dynamic-86-111-99-181.tvk.torun.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8Bit
X-Trace: news.onet.pl 1153258641 1270 86.111.99.181 (18 Jul 2006 21:37:21 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...onet.pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 18 Jul 2006 21:37:21 +0000 (UTC)
X-Sender: fBd2Y1bl6nHWKM6loOXZZ6CC299gW0rQbZAsTRi0Hd4=
User-Agent: KNode/0.10.1
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:273485
Ukryj nagłówki
Panslavista wrote:
>> PS. Czy w ramach podziękowań napisać, jak ją zrobiłem, czy byłoby to
>> uczenie
>> ojca jak robić dzieci..? ;)
>
> Wymiana doświadczeń zawsze korzystna, nigdy nauki nie odmawiam, a tu
> wszyscy czytają.
No to tak: porcja rosołowa i trzy skrzydełka kurczaka (gotuję w dużym
garnku, stąd te proporcje) gotuję na małym ogniu i zdejmuję sitkiem co
jakiś czas tą piankę, co się zbiera. Jak już szum przestanie sie zbierać
dorzucam warzywa (klasyczna włoszczyzna z zielonym plus czosnek i cebula),
kostkę rosołową, liście laurowe i ziele angielskie. Wolno gotuję, aż mięso
zacznie odchodzić od kości. Mięso wyjmuję i zżeram, reszta gotuje się aż do
miękkości. Wszystkie warzywa wyjmuję.
Tak dostaję rosół, który zwykle przecedzam. Polega to mniej więcej na
zdjęciu z gazu, odczekaniu kilku minut, aż cały szum opadnie i ostrożnym
zlaniu całego wywaru, bez końcówki, w której zbierają się bardzo drobne
części z mięsa (to chyba resztki krwi i inne błonki).
Teraz, trzeba zdecydować jaką to ja właściwie zupę robiłem... Acha,
ogórkowa! Nie soliłem jeszcze rosołu, bo ogórki wyszły mi dość słone.
Wkrajam ziemniaki i gotuję do miękkości. Ugotowaną marchewkę (zwykle nie
całą) skrajam i dorzucam. Ogórki kroję w kostkę, dorzucam, dolewam trochę
wody z ogórków i gotuję kilka minut. O ile mi wiadomo, nie można się tu
pospieszyć - ziemniaki się nie dogotują po dodaniu kwaśnych ogórków - ktoś
mnie wyprowadzi z błędu..? Ogórkowej nie zagęszczam mąką - lubię ją mieć
rzadką. Więc tylko kwaśną śmietanę rozrabiam w innym garnku po trochu
dolewając zupy a potem chlup do gara. Gotuję małą chwilę, lub nie, jeśli
jest szansa, że zostanie zjedzona w dwa dni.
I to koniec. Jakoś tak się okazuje, że zupa jest lepsza na drugi dzień, niż
taka świeża. Jestem przekonany, że powolne stygnięcie (bo zupa gorąca jak
cholera) powoduje jakiś nierozumiały dla mnie proces konsolidacji smaku.
To tyle. Podglądałem mojego starego, jak robi ogórkową, ale za cholerę nie
potrafię uzyskać porównywalnego smaku. Wydaje mi się, że to kwestia ogórków
(kiszonych tylko na jego sposób). Tak, czy owak, ogórkowa mojego ojca jest
najlepsza na świecie. A jak ktoś się nie zgadza, to chyba tylko pl.test
będzie najlepszym miejscem na pyskówkę ;)
Pozdrawiam
Pawel
|