Data: 2005-12-06 21:06:27
Temat: Re: O 14-latkach jeszcze
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dn4kfg$59a$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>>> i nie wyklucza to bynajmniej zakazow. one sa drogowskazami.
>>> nie kazdy chce z nich zrezygnowac. ale nawet jesli to dobrze
>>> wie, ze jest to cos niewlasciwego.
>> Wie jedynie, że coś jest niewłaściwe dla_jego_rodziców, a nie w
>> ogóle.
> i co w tym zlego?
Jest to być może tylko półprawda, a taka nie wystarcza, by traktować ją jako
drogowskaz w życiu.
> "swoje zasady" to w wiekszosci zasady wyniesione z domu.
Niekoniecznie. To nie jest regułą.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy zasady panujące w domu rodzinnym były, delikatnie
mówiąc, kretyńskie.
>> I jeśli od zawsze miał wpajane, że "nie, bo nie", bez żadnej
>> sensownej argumentacji, a jedynie z wytłumaczeniem "bo ja mam takie
>> zasady i poglądy", to nauczy się tylko i wyłącznie tego, by w danych
>> kwestiach nie dyskutować z rodzicami (bo to niczego nie zmieni), ale
>> gdy rodziców nie ma, to można żyć po swojemu.
> nikt tutaj nie podal takiej argumentacji.
Złośliwa taką właśnie podała.
Do tej pory nie wiem, co złego widzi w pofarbowaniu się dziewczyny przed
ukończeniem ogólniaka, a jej jedynym argumentem było "Bo takie mam zasady i
moja córka nie będzie się farbować" itp.
> ale jesli teoretyzujemy
> to uwazam, iz argument, "bo sa takie zasady" jest imo dopuszczalnym
> argumentem.
Nie, "bo takie są zasady" lecz "bo takie mam zasady". To znacząca różnica.
--
PozdrawiaM
|